Dzisiaj rozpoczynam cykl, o którym myślałam już od dłuższego czasu. Początkowo niezbyt pochlebnie. Wielu blogerów przedstawia książki >warte przeczytania< co jak dla mnie, rozmija się z moim celem czytania książek. Bo ja książki czytam po to, żeby się czegoś dowiedzieć, żeby przeczytać jedno, jedyne zdanie, które zmieni moje myślenie na lepsze. Doceniam język, przekład, ale książka jest dla mnie środkiem, nie celem.
Dziś dochodzę do wniosku, że aby uzyskać za pomocą książki skuteczne narzędzie, trzeba najpierw o niej WIEDZIEĆ. No i w końcu, że każdy może zobaczyć w tej samej książce coś zupełnie innego! No to lecimy:
„Dziecioodporna” – Emily Giffin.
„Jeśli największą zaletą wczesnego rodzenia dzieci jest to, że szybciej masz je z głowy, a największą zaletą późnego rodzenia dzieci jest odwleczenie tej mordęgi, to czyż zupełna rezygnacja z dzieci nie stanowi najlepszego rozwiązania?”
Na zdjęciu, kawa obok książki może być jedynie dekoracją- nie warto jej pić w czasie lektury, bo można się zadławić. Ze śmiechu.
Nigdy w życiu nie sądziłam, że sięgnę do TEGO TYPU literatury: kobiecej, amerykańskiej, rodem z Nowego Jorku. Wybrałam ją, bo koleżanka, którą odwiedziłam i która ją czytała, non stop się śmiała. I w końcu ją pożyczyłam i doświadczyłam tego samego efektu. No, ale najpierw krótki opis rodem z okładki:
Prowokująca historia małżeńska.
Claudia i Ben nie chcą mieć dzieci, wolą robić karierę, podróżować, korzystać z życia. Do czasu…
Pewnego dnia Ben oświadcza, że pragnie dziecka. Claudia nie zamierza zostać matką.
Jak potoczą się ich losy? Czy ich małżeństwo wytrzyma tę próbę?
Emily Giffin, autorka książki, z zawodu jest prawnikiem. I da się to zauważyć w sposobie, w jaki opisuje historie swoich bohaterów; bardzo dynamiczny, obrazowy i wcale nie jednoznaczny. Banalna historia, a trzyma w napięciu!
W tej książce opisana jest –jak na literaturę kobiecą – sytuacja raczej odwrotna do stereotypowej: oto kobieta w słusznym wieku (czyli dojrzała) nie chce mieć dzieci. Nigdy. Na swoje szczęście, po wielu próbach, spotyka podobnego sobie mężczyznę.
„Obydwoje mieliśmy po 31 lat – wystarczająco dużo, aby kwestia dzieci znalazła się na liście tematów tabu, zakazanych podczas większości pierwszych randek. Tabu zakładało, że pragniesz dzieci”
Wszystko układa się wspaniale, Claudia i Ben trzymają się jasnego celu, aż nagle…. pojawia się zagrożenie na horyzoncie. Jakie? Nietypowe. Opis całej tej szamotaniny jest przezabawny, ale i wątpliwości, powody głównej bohaterki są rozłożone na czynniki pierwsze. Czyli wszystko to, co być może ze wstydem wymieniłabyś jako minus bycia matką, pojawia się w książce.
“On: Może odstaw pigułki i…zobaczymy co się stanie.
Ona: Może od razu chwycimy się za ręce, wyskoczymy przez okno i zobaczymy, co się stanie?!”
Książka idealna na letnie dni na balkonie, pod namiotem, na plaży….(wybierz). Polecam!