DIY: Wesele po królewsku

Dokładnie dzisiaj mija 5 lat, odkąd z moim facetem ugodziliśmy, że chcemy spędzić ze sobą całe życie, dzień po dniu, oczywiście wiedzeni prawie 30-letnim  doświadczeniem, jak mniej więcej każdy dzień  wygląda.

Ta zgoda wyglądała bardzo zwyczajnie:  on zapytał, a ja się z nim zgodziłam : – )
I to był nasz ślub. I to miało znaczenie, ba, ma do dzisiaj! Bowiem każdy z nas wie i pamięta, na co się zgodził i że… „powiedział słowo” na każdą okoliczność.

Ślub według faceta: moment decyzji

Drogie Panie – mężatki; zapytajcie proszę swoich mężczyzn, jaki był dla nich najbardziej stresujący moment i dlaczego? Jeśli i oni odpowiedzą, że oświadczyny, można spokojnie stworzyć coś w rodzaju niepisanej grupy wsparcia :- D
Otóż: mój mąż a za nim co najmniej 6 znanych mi mężczyzn, uparcie twierdzą, że to dzień zaręczyn był dla nich tym decydującym o wszystkim, o przyszłości z daną kobietą! Ze ślub to jest pestka, pikuś, nic. Wiecie, co powiedziałam, jak tym “stresem” się tak tłumaczyli? Że to przejaw egocentryzmu! Bo wyobraziłam to sobie tak, że oni się tak stresują tym, by wszystko przebiegło wg ich planu, by dobrze wypadli, nie zająknęli się, nie zjedli żadnej sylaby.
I jaka reakcja?! jak jeden mąż, wszyscy uparcie stwierdzili, że to w ogóle nie o to chodzi! Że nie chodziło o formę, ale o to, że oświadczając się kobiecie, kładą w jej ręce całe swoje życie! Że to jest poważna decyzja, że TO JEST właśnie moment decyzji na całe życie! W tym momencie facet decyduje się na dzielenie życia z jedną tylko kobietą i pomimo wszystko. Ta cała reszta – jak mówią – wesele i tym podobne >bzdury< to już jest phiiii!!!! Małe piwo! Oni składają ślub na oświadczynach.
Przyznaję, że mam podobne podejście, dlatego obchodzimy z mężem rocznicę ślubu w kwietniu, nie we wrześniu. Obchodziliśmy początkowo we wrześniu, ale jakoś tego nie czuliśmy. Właściwa decyzja zapadła kilak miesięcy wcześniej.

No to….

Kilka miesięcy później prawnie zostaliśmy małżeństwem, a potem zrobiliśmy imprezę dla najbliższej rodziny i przyjaciół.
Ja wiem, to wszystko brzmi tak prozaicznie, tak niefanfarowo, bo…  jeśli jeszcze do tego dodam, że na to podpisanie dokumentu poszłam w długiej, czarnej spódnicy z second-handu i w ogóle najdroższe to miałam pantofle (80 zł) bez bukietu, o welonie nie wspominając, ze srebrnymi obrączkami …  to tak, wiem, jestem godna pożałowania . Zrobiłam coś, co w polskim społeczeństwie nie jest akceptowalne.
Ale ja nie czuję się ani jak odstępca, ani jak buntownik. Czuję się jak…… ja  :- )

Wesele w stylu hollywoodzkim

Wesele to coś, co czasem staje się ważniejsze niż ślub, ba! Nawet ważniejsze niż samo małżeństwo! Na organizacji wesela można bardzo dobrze zarobić, bo panny młode chcą, by wszystko było tego dnia wyjątkowe, dopięte na ostatni guzik, jednym słowem, wszystko idealne, zaplanowane, uprzednio wybrane. Nie ma w tym nic złego.
Podobnie jak w czekoladowej fontannie, gołębiach wypuszczanych na tę okoliczność, a nawet strojeniu samochodu – nie moja to bajka, ale jak ktoś tak chce, okej. W tym też nie ma niczego złego.
Często jednak krytykujemy te zwyczaje, nadając im rangę fanaberii, bo….. bo?….. Bo SĄDZĘ, że często czujemy, że to wszystko, to przerost formy nad treścią.
Jednak wesela w iście hollywoodzkim stylu są okej! Liczy się to, w jakim są duchu.
Przynajmniej dla mnie. Tak się składa, że większość ślubów i wesel, na których byłam, wyglądała tak samo; zmieniali się tylko państwo młodzi. Nie lubię kalkowania, ale wiem, że często to po prostu brak pomysłu lub naciski ze strony rodziców, zwłaszcza, gdy imprezę sponsorują.
Są ludzie, którzy na siebie czekają. Czym się charakteryzują ludzie, którzy na siebie czekają? Na przykład tym, że tęsknie wyczekują dnia, od którego już >na zawsze razem< a duch miłości i radości, który im towarzyszy jest wszechobecny, udziela się wszystkim wokół.  Więc jeśli lądujesz na ślubie i weselu, na którym toniesz we fiolecie, wiesz, że tak miało być, bo było to czyjeś marzenie, ale to wszystko było jedynie dodatkiem. O takiej znanej mi parze napiszę wkrótce  ;-)

Skromnie, po królewsku

Kocham minimalizm. Bardzo, ogromnie podobał mi się wpis jednej z blogerek na ten temat z którym to opisem bardzo się utożsamiam. Gdybym dzisiaj planowała wesele, wiele rzeczy zrobiłabym inaczej. Ale to nie ma tak naprawdę znaczenia, dziś po 5 latach : – )
No to tak: Kocham minimalizm, ale na swoje wesele, a uprzednio do swojego związku zaprosiłam Króla. No, tego Króla Królów o inicjałach J.Ch. Był gościem honorowym, najważniejszym. Cały czas jest.

Biblijne wesele trwało 7 dni, panna młoda opisywana jest bardzo dostojnie; z licznych opisów wynika, że jej ozdoby tego dnia, planowane były w najmniejszych detalach (patrz: “Pieśń nad Pieśniami“) bardzo dobrej jakości. Wiem, że tam, gdzie On jest, jest dostatek. Duchowy i materialny. Na swoim pierwszym weselu, w Kaanie, zamienił wodę w najlepsze wino. Tam, gdzie się pojawia , jest dostatek. Nikomu, niczego nie brakuje. Polecam tego Gościa każdemu, kto planuje ślub i co najważniejsze – małżeństwo. On: to dostatek pod każdym względem!
Było:  Czym nie jest małżeństwo
Będzie:  Do czego potrzebny nam ślub?

 

Jesteś po tej decyzji czy przed? Jakie masz wyobrażenie (wspomnienie?) tej chwili?
obrączki APART,wesele po królewsku,królewskie wesele,obrączki apart