Muzyka filmowa – uczta dla zmysłów.

 

Ten, kto czyta moje posty, na pewno zauważył, że prócz życiowych mądrości, czyli mniej lub bardziej złotych myśli, od czasu do czasu zdarza mi się pisać o muzyce. W sumie widzę średni sens tego, bo jeśli lubisz czytać blogi, cóż Cię może interesować to, czego ja słucham? A jednak kszta  wrażliwego egocentryzmu każe mi się dzielić ze światem moim gustem muzycznym. Tym razem biorę na tapetę muzykę filmową. To ciekawe, bo gdy zdarza się przesłuchać cały krążek z muzyką filmową, po obejrzeniu danego filmu, niejednokrotnie zastanawiasz się, w którym miejscu zdarzyło Ci się zdrzemnąć, czy tego nie słyszałaś/eś, czy co?
Ogólnie przyjętą przeze mnie zasadą jest, że tam, gdzie muzykę robi Hans Zimmer czy Mark Snow, nie ma się co zastanawiać; warto posłuchać.

gitara,gra na gitarze,chwyty gitarowe,gitara epiphone,quitar,cordsNie ukrywam, że moja ulubiona ścieżka dźwiękowa pochodzi z serialu „Dexter”; posłuchałam i zakochałam się w tych zmyślnie ułożonych dźwiękach. Słuchając tych na nutę meksykańską, aż trudno uwierzyć, że rzecz o mordercy. Niektóre piosenki przeplatają się z monologami Dextera, ale szczerze: obyłabym się bez nich, brzmią jakoś nienaturalnie, gdy Dex mówi najpierw, że uwielbia kanapki z wieprzowiną, a potem, że „Dziś znów się to wydarzy. Musi się wydarzyć”. Nie, dźwięki takie jak piosenka „Astor’s birthday” całkowicie pieszczą moje muzyczne zmysły.
Kolejnym serialem, którego kasetę (!) przesłuchiwałam nieskończoną ilość razy, był „Z archiwum X”. Gdy nabyłam ową ścieżkę dźwiękową, byłam nastolatką, nie pamiętam dobrze detali, ale pamiętam, że bardzo mi się podobała; była mroczna, momentami sentymentalna, jak piosenka „My dark life” (Elvis Castillo & Brian Eno). Widzę nawet w ścieżce „X-Files theme” jakieś powiązanie z mocniejszym brzmieniem dexterowskim.

Następną ścieżką, którą znam na pamięć jak scenariusz filmowy jest „Desperado”; cóż, Antonio Banderas podobał mi się w tamtym czasie bardzo. Film podobał mi się bardzo; głównie z racji Antonia. I rewelacyjnych zdjęć; wszystko jakby do rytmu ; ucieczka z oblężonego mieszkania do rytmu muzyki, seks do rytmu (rewelacyjna „Bella” Carlosa Santany), wleczenie się z zakrwawionym ramieniem pod białą ścianą do rytmu. Muzyka sprawiała, że film był bardzo dynamiczny. Ciekawie zrobiony jest też soundtrack. Lubię go słuchać głośno , by dokładnie słyszeć kroki, otwieranie drzwi, butelki, a nawet beknięcie. Dialogi znam na pamięć i często wymawiam je z aktorami. To ścieżka, która daje fajnego kopa na dzień dobry.

Sentymentalnie lubię również soundtrack z filmu starego jak świat – „Młodzi gniewni”. I nie mam tu na myśli jedynie piosenki bijącej w tamtych latach rekordy popularności czyli „Gangsta’s paradise” ale kilka innych, jak np. „Curiosity” (Aaron Hall) czy romantyczny kawałek  „This is the life” (Wendy&Lisa).

To śmieszne, ale podoba mi się też soundtrack z polskiego filmu “Sara”, jest moim zdaniem bezpretensjonalny, trochę nieociosany. Jest coś w tym.

Film „Ostatni dzwonek” – ten film, który po raz pierwszy oglądałam kilka miesięcy temu, autentycznie mnie poruszył. Bo zrozumiałam, o co im, tym młodym chodziło. I rewelacyjnie zaśpiewane piosenki, przez Jacka Wójcickiego jak „A my nie chcemy uciekać stąd”, „Mury”, „Miejcie nadzieję” czy „Modlitwa o wschodzie słońca” (autor: Jacek Kaczmarski).
Czy macie jakieś ulubione soundtracki? Napiszcie w kilku słowach, dlaczego właśnie te?