Dlaczego kobiety ulegały Simonowi L.?

Simon Leviev miał wszystko; drogie samochody, prywatny odrzutowiec, nienaganną urodę, która jednak może zostać przyćmiona w blasku tego, co Simon miał, a co kochają kobiety – diamenty.
To znaczy…. Simon to wszystko miał w swoich wyobrażeniach i na ustach, niekoniecznie w aktywach.
Tego jednak nie wiedziały kobiety, które Simon także miał…. A miał ich sporo. Dlaczego? Bo Simon miał…. pieniądze.
Za to kobietom, które on zmanipulował zabrakło czegoś istotnego. Zapraszam.

 

O Simonie Hayut wspomniałam przy okazji TEGO  postu. Pokrótce: udając miliardera, potentata diamentowego, Simon Hayut pod nazwiskiem rzeczywistego potentata diamentowego – Leviego, umawiał się z kobietami po czym wyłudzał od nich pieniądze. Oszacowano, iż naciągnął je na kwotę około 10 milionów dolarów.

Dziś jednak przyjrzymy się trzem kobietom – ofiarom Simona, a zarazem bohaterkom netflixowskiego dokumentu; Cecilie Fjellhøy, Pernilla Sjoholm i Ayleen Charlotte.

 

Wszystkie trzy poznały Simona przez Tindera i dały się nabrać na luksusy, które przedstawiał chłopak, a te były namacalne, materializowały się w postaci międzynarodowych lotów prywatnymi samolotami, czy wypadami do hiper drogich restauracji.
Po jakimś czasie każda z nich dowiadywała się, że jej chłopak ma poważne problemy;  grozi mu mafia, a rozwiązaniem była zawsze jakaś kwota pieniędzy, które ostatecznie uzyskiwał od zakochanej w nim dziewczyny.

 

Jak to możliwe, że żadna z nich nie sprawdziła, z kim naprawdę ma do czynienia? I gdy wklikały już w wyszukiwarkę nazwisko  Leviev, zadowalały się tym, że takie nazwisko rzeczywiście istnieje i tak, owszem należy do króla diamentów, ale nie sprawdziły już, że ów król nie ma syna o imieniu Simon?

Nie bądźmy tacy mądrzy. Nie ma co obwiniać dziewczyn o to, że myślały, iż to, co widzą i to, co się materializuje na ich oczach, jest prawdą. Ludzi łatwo oszukać wizualnie. Łatwo uśpić naszą czujność.
Jednak to, co ja zauważyłam w tego typu historiach to samodzielność związana z odseparowaniem od rodziny lub/i niewłaściwe wzorce. O co chodzi:

 

 

W dawniejszych czasach i jeszcze dziś w kilku zbiorowościach istniała, istnieje  funkcja ochrony kobiet – ochrony przed chociażby  niewłaściwymi wyborami. Jednym słowem, kbieta nie pozostawała sama sobie, gdy poznawała potencjalnego kandydata na męża ; musiał on przejść weryfikację całej rodziny, która niejednokrotnie otwierała dziewczynie oczy, które pod wpływem zakochania mogły zostać nieco zamglone.
Nie były to jedynie pogadanki na temat wad danego kandydata, ale wnikliwy wywiad środowiskowy; skąd wywodzi się ów mężczyzna, jacy są jego rodzice, jaka jest jego przeszłość, co on sam sobą reprezentuje.
Miało to na celu na przykład wyeliminowanie ewentualnego pokrewieństwa  (np. ryzyko związku kazirodczego w małej społeczności*) jak i przyjęcie na siebie jako krewnych dziewczyny, nowego powinowactwa; bowiem nowy mężczyzna łączył się w ich rodziną, rodem, nie tylko wnosząc dobra, ale i narażając ją na utratę majątku lub dobrego imienia. Zatem małżeństwo jednej kobiety w rodzinie miało znaczenie dla całej społeczności, nie mogło być sprawą tak indywidualną, jak obecnie.

Rodzina zakochanej dziewczyny chciała również zminimalizować ryzyko  poniesienia ciężaru,  jaką byłoby samotne macierzyństwo córki czy siostry, pozostawionej przez nieodpowiedzialnego mężczyznę.

Inaczej: ojciec, bracia, kuzyni byli dla córki, siostry, kuzynki murem obronnym. Dziś nazwalibyśmy to pejoratywnie patriarchatem.

Obecnie takie praktyki odeszły do lamusa; kobiety zyskały nie tylko całkowitą niezależność w kwestiach rodzinnych, finansowych, ale i kontrolę nad swoją płodnością. Zmienił się ich status w społeczeństwach, co oznacza również inną rzecz: prawo do rozwiązłości, a z czasem i przyzwolenie.

 

Dziewczyny – ofiary Simona tak między innymi opisują związek z nim (cytaty z filmu dokumentalnego „Oszust z Tindera”, Netflix) :

– Czułam się jak w filmie!
– Najszczęśliwsza byłam, kiedy byłam zakochana.
– Uwielbiam randkować. Kiedy zaczynam się denerwować, wiem, że to coś wyjątkowego.
– Moje pierwsze skojarzenia z miłością to Disney.
– To z tobą zostaje – to przeczucie, że jakiś książę cię uratuje.

 

Wyobraź sobie, że 29-letnia dziewczyna wypowiada te wszystkie zdania w obecności „zgromadzenia” złożonego ze swojego ojca i braci…. Już widzę ich uśmieszki.
Niestety, współcześnie taka kobieta jest otoczona jedynie wianuszkiem koleżanek, które pijąc wino, rozpływają się wraz z nią nad tą obiecującą przyszłością, powtarzając jej wiele popularnych kłamstw na temat związków i niej samej. O tym wkrótce.
Nie ma niczego złego w oczekiwaniu prawdziwej miłości, ale trzeba znać prawa nią rządzące i wiedzieć, czego na pewno chce się od swojego losu, a czego na pewno nie.  

Dalej Cecile mówi:

„Jestem na Tinderze od 7 lat”.

 

Czy to nie jest jakaś lampka ostrzegawcza? Co robiłaś Cecile, przez 7 lat na Tinderze? Jak to się stało, że nadal jesteś sama? Do czego używałaś znajomości z Tindera przez tyle czasu?

Nie, nie musicie się domyślać. Dalej Cecile zdradza, ile miała par.  1024. …

Im dalej w las, tym większy dysonans poznawczy…

„Czuję, że mój profil mówi, że nie szukam podrywu. Zależy mi na długotrwałej miłości”.

Dalej jest już tylko o ambicjach. Czyli o pieniądzach. „Facet z ambicjami” to jasny komunikat: to facet, który ma potencjał do zarabiania pieniędzy. I jest cytat z filmu „Mężczyźni wolą blondynki” wypowiadany przez Marilyn Monroe:

 

„Czy nie wiedziałeś, że bogaty mężczyzna jest jak ładna dziewczyna?”

 

Na koniec Cecile nie pozostawia już żadnych wątpliwości:

„To bardzo prawdziwe (na słowa Marilyn Monroe) że chcesz pełny pakiet”.

 

Nie ma w tym nic ani złego, ani dobrego. Lecz w takich przypadkach przydałaby się solidna weryfikacja ludzi z najbliższego otoczenia (nie koleżanki – członkowie rodziny, najlepiej męscy) którzy niekoniecznie rozentuzjazmowanym, ale raczej trzeźwym okiem potrafią ocenić takiego gościa. Mężczyźni mają tę przewagę nad kobietami, że nie kierują się emocjami. Ponadto mężczyźni wiedzą, jak myślą inni mężczyźni.

Kobiety także, mają niezwykłą zdolność do zaklinania rzeczywistości, do oszukiwania samych siebie. („On na pewno jest inny”, „on na pewno się zmieni”…itd.)
Warto mieć wówczas obok siebie mężczyznę, a najlepiej kilku, którzy chcą naszego dobra. I naprawdę klapki potrafią spaść z oczu w przeciągu chwili. Tylko no właśnie…. która kobieta chciałaby tego? Tych opadłych klapek czyli….prawdy?

 

 

Skoczmy w przyszłość. Jestem niemalże pewna, że dziś Cecile żałuje, że nie doświadczyła efektu opadania klapek. No, chyba, że sądzi, iż jej krótka znajomość z Simonem była warta tych kilkusetysięcznego długu, który do dziś spłaca. On nie chciał pozostać w sferze imaginacji, a boleśnie się zmaterializował.

 

 

Trzy dziewczyny przedstawione w „Oszuście z Tindera” bardzo szybko przechodzą przez kolejne stopnie znajomości z Simonem. Z ich relacji wynika, że następuje to wręcz błyskawicznie; pierwszy pocałunek, zaraz potem łóżko, no i kredyt brany dla partnera.
Niezależność jak się patrzy. W końcu długi też ma dorosły, niezależny człowiek – taki, ze zdolnością kredytową.
Tutaj: nie ma starodawnej, niechcianej ciąży. Jest za to inne, wieloletnie zobowiązanie – dług do spłacenia. To nie musiało mieć takiego finału.

 

Podobnie jak wiele przestępstw w związkach romantycznych. W kryminalnych historiach opartych na faktach, w których ostatecznie ginie kobieta, też brakuje  tego elementu „zaopiekowania”.
Mam wrażenie, że każda z tych kobiet została pozostawiona sama sobie. Kilka dekad temu „uwolniono” ją spod męskiej kurateli, może decydować w stu procentach o tym, kogo wybiera sobie na życiowego partnera, a wybór ten podpowiadają jej tak > niezawodne < metody jak motylki w brzuchu i wspomniany wianuszek koleżanek. To przepis na porażkę i jak się okazuje w tych licznych, nieszczęsnych przypadkach – na przedwczesną śmierć.

 

 

 

Mówiłam o opiece męskiej części rodziny.
Obecnie rodzina przeżywa kryzys, nie ma co ukrywać.  Prócz tego, że jest to często rodzina nuklearna, to jeszcze częściej bywa rozbita, patchworkowa, destrukcyjna, w której nie ma autorytetu mężczyzny.
Z tym już nic nie zrobimy – chyba, że już teraz zarówno kobiety jak i mężczyźni ustalą na nowo swoje wartości i życiowe priorytety, sięgając do wartości ponadczasowych, które się sprawdzały, takich jak honor, wiara, zdrowo pojmowana miłość, poszukiwanie mądrości, wybieranie zasady rzeczywistości zamiast zasady przyjemności, budowanie wspólnoty rodzinnej.

Dziewczynom, kobietom, które nie mają pomysłu, jak to zrobić, proponowałabym najpierw kilka książek, w których być może odnajdą swoją historię. Na pierwszy rzut polecałabym „Córkę Króla”.

 

„DDD Dorosłe Dziewczynki z Rodzin Dysfunkcyjnych” – Eugenii Herzyk

A dla tych, które są gotowe na opadnięcie klapek z oczu  – kanał YT Musisz Wiedzieć.

Dzięki za uwagę! Masz swoje przemyślenia w tym temacie? Nie wahaj się użyć komentarza poniżej bądź na FB KLIK.

 

 

* Wspomniałam o ryzyko związku kazirodczego w małej społeczności. Dzisiaj w dobie rodzin patchworkowych, ten problem może przybrać na sile bardziej, niż kiedykolwiek wcześniej.