Wiem, co chce powiedzieć każdy z Was – zwłaszcza ten, kto ma ogród, mieszka blisko stawu lub chociażby oczka wodnego: komarów w tym roku niczym apokaliptycznej szarańczy.
U nas jest podobnie. Plus goniące i brzęczące w kuchni muchy doprowadzają mnie do szału! Nie dało się ich wytępić inaczej niż packą, ale ile można?!
Pisałam już o cudnych właściwościach olejków eterycznych? To teraz prawdziwy sprawdzian.
Znajoma lekarka napisała mi wczoraj sms-a, czy znam jakiś naturalny sposób na komary. Napisała, że ludzie obecnie masowo kupują Fendon bo tani i spryskują tym ogrody, tymczasem jak pisze – w skłądzie jest cypermetryna, o której niegdyś, gdy pracowała jeszcze na Oddziale Toksykologii było bardzo głośno.
Sięgnęłam zatem do zasobów wiedzy oraz wyobraźni i sporządziłam taki oto eliksir
(na 100 ml wody)
5 kropli olejku cytrynowego
10 kropli olejku eukaliptusowego
20 kropli olejku cytronelowego (w sklepie po prostu jako citronella)
…… z tym, że pomyliłam się i zamiast eukaliptusowego dodałam lawendowy (dopiero zakupiony w drugim sklepie bo ponoć schodzi jak zimne piwo) ale to nic!
Moja znajoma lekarka dodała….goździkowy. Najważniejszym elementem jest tu citronella; jest też w opaskach na rękę i bodajże obrożach przeciw kleszczowo-pchłowych dla zwierząt .
Zrobiłam tego 250 ml (zatem podwoiłam te dawki) bo akurat taki mam spryskiwacz. I zaczęłam spryskiwać….najpierw siebie. Potem zazdroskę w kuchni, framugi okien i drzwi balkonowych…..a nawet ścierki. I wiecie co. W ciągu dosłownie kilku minut zniknęły z kuchni wszystkie muchy – co do jednej! Dokładnie tak samo jak po listku laurowym, mole. KLIK
Nie użarł mnie też żaden insekt, mimo moich wędrówek po lesie (nasz ogród jest połączony z lasem). Gdy do pokoju wleciała mucha i usiadła ma framudze okna spryskanego olejkiem, ewakuowała się w podskokach! Tak samo było z kolejnymi.
Moja lekarka z kolei następnego dnia napisała mi, że spędzili czas w ogrodzie do 1.00 w nocy – bez towarzystwa komarów!
Kolejnego, równie ciepłego dnia nie usłyszałam już w kuchni charakterystycznego brzęczenia, żadna fruwajka nie czaiła się też na blacie. Tak proszę Państwa wygląda Eden. Tam nie ma dzieci belzebuba :- )
Jeśli nie macie jeszcze cudownego eliksiru, drzwiami i oknami uderzajcie do sklepów zielarskich. Może i nie jest to tania impreza, może i 1 olejek (naturalny! ) kosztuje 9-13 zł ale święty spokój i gładkie ciało to sprawy bezcenne. A olejki….. ech je można wspaniale wykorzystać poza komarzo-muszym sezonem – odsyłam do tekstu o olejkach :- )