Ja mówię tak: gdybym miała obecne doświadczenie życiowe i miała raz jeszcze 20 lat, podjęłabym zupełnie inne decyzje. Ale nie mówię już tego z poczuciem braku, które nigdy nie zostanie wypełnione.
Ostatnio wraz z kilkoma 30-parolatkami rozmawialiśmy na temat „sukcesu innych ludzi”. Każdy z nas mógł wymienić kilka osób, które wg nas odniosły jakieś sukcesy; robią mnóstwo ciekawych rzeczy, zarabiają na tym dobre pieniądze – czyli żyć nie umierać!
Zaczęliśmy też rozważać, jakie czynniki doprowadzają jednych ludzi do „wymarzonego” życia, a innych nie. Oto co my już wiemy z perspektywy czasu i śpieszymy się tym podzielić:
Wsparcie bliskich
Nie determinuje całego powodzenia, ale jest bardzo ważne dla młodego człowieka, który dopiero zaczyna życie i słucha wszystkich rad, gdyż sam nie ma doświadczenia. Tutaj często bliscy mogą bardziej zaszkodzić, niż pomóc, bo na pewno nie brzmią zachęcająco teksty typu „Dziewczyno! Wiesz ile to jest pracy i poświęcenia, żeby takie coś osiągnąć?!”, „Spójrz na Marka, też tego próbował i został z niczym”, „Ja nie wiem czy ty sobie poradzisz”, „Najpierw to ty się zajmij czymś konkretnym”…
– Te słowa zazwyczaj wypowiadają rodzice czyli ktoś, kto zazwyczaj kocha swoje dziecko. Ale takich słów też nie wypowiadają ludzie sukcesu, tylko tacy, którzy nigdy nie spróbowali, lub spróbowali i ponieśli gorzką klęskę. Ludzie, którzy są zadowoleni ze swojego życia, wypowiadają też słowa zachęty, które nie wykluczają mądrości i ostrzeżeń, ale jednak dają kopa do przodu, nie ciągną w dół. Warto z takimi ludźmi rozmawiać.
Rodzice mimo szczerych chęci widzą wszystko ze swojego punktu widzenia. A wszystkiemu winne są
Realia
Spójrzmy na rynek pracy w 2018 a krótko po roku 2000 gdy studiowałam. Dziś mamy (przejściowy bo przejściowy ale jednak) rynek pracownika; brakuje ludzi do pracy, oferty można odrzucać na rzecz tych lepszych. Popularniejsze jest też zjawisko migracji, częstszej zmiany pracy i realizowania swoich pasji; ludzie już nie chcą tylko tyrać (nawet jeśli spora część dokładnie w ten sposób żyje) od świtu do nocy, ale coraz więcej osób szuka alternatyw; kocham fotografowanie? To czemu by na tym nie zarabiać?! Mam naturę podróżnika? Zamienię to w pracę!
W roku 2000 i trochę po, człowiek po studiach musiał mieć 5 lat doświadczenia na stanowisku, znać 5 języków i mieć prawo jazdy na auto, wózek widłowy i traktor by chciano z nim rozmawiać w kwestii stanowiska sekretarki. Łapał każdą okazję, bardzo często bezpłatne staże, by zdobyć to „doświadczenie”.
W ciągu kilkunastu, a nawet kilku lat ta sytuacja nagle się dość znacząco zmieniła.
Nasi rodzice z kolei, to ludzie pracujący całe życie w jednym zakładzie, zatem często doradzą ci że liczy się stabilność. I że obowiązki najpierw, bo człowiek żyje z pracy, a nie z kręcenia się wokół rurki (pole dance) czy krojenia owoców (fruit carving).
– Nie ma sensu katować siebie za „złe” decyzje w przeszłości; wszyscy żyliśmy określonym nurtem, widzieliśmy jak się mają sprawy każdego dnia i na podstawie tego podejmowaliśmy decyzje zawodowe, które determinowały nasz styl życia w ogóle. Moda lat 90.? Pamięta ją ktoś? Tak, wspominamy ją z żenadą – ją jednak dało się zmienić po pewnym czasie (choć też przecież nie tak łatwo bo nie było dostępu do niczego innego!) wybór ścieżki zawodowej jest bardziej wiążący.
Wizjonerstwo
To już gruby kaliber. Wyobraźcie sobie, że dziś mówię tak: za kilka lat Polacy masowo będą opuszczać firmy, korporacje i zarabiać na hodowli ekologicznego jarmużu i wyprzedażach garażowych! I ja w to teraz idę, w tym jest przyszłość!
Masz dwie opcje: albo stworzyć taki nurt i mieć wielką siłę przebicia, albo mocno wierzyć w to, że tak będzie.
– Można też zawęzić wizjonerstwo do siebie samego i zadać sobie pytanie: Czy za 10 lat chcę nadal robić to, co teraz? A jeśli nie bardzo, to czy teraz robię coś, by to zmienić? (np. przekwalifikowuję się, zaczynam robić coś, co za 10 lat można będzie zamienić w źródło dochodu i satysfakcji?)
Zmiany
Bywa tak, że człowiek wybiera studia, a potem srogo się rozczarowuje; bo okazało się, że niczego wartościowego się dla siebie na tych studiach nie uczy, że zajęcia rozmijają się z oczekiwaniami, że to były studia wybrane z rozsądku >bo będzie praca<. Ale nie ma tam ciebie tak naprawdę, a bardzo chcesz być, bo nie wystarczy Ci jedynie załapanie dobrej posady.
– Zmień te studia. Albo je porzuć! Daj sobie semestr lub dwa i porzuć je! Ja nie wiem dziś, czy ponownie zdecydowałabym się na jakiekolwiek studia! Coraz częściej myślę, że nie – ale musiałby być rok 2018 i musiałabym mieć to samo myślenie i doświadczenie, które mam teraz.
Nie bój się zmian! Życie to ciągła zmiana, a lepiej zmienić studia po roku niż po 5 w dorosłym już życiu spotkać się ze ścianą; bo jeśli coś cię nie pasjonuje, to też nie będziesz mógł, mogła tego wykorzystać w pracy – prześcigną Cię ci, którzy mieli znajomości i ci, którzy mieli radość z obranego kierunku.
Odwaga
Rozmawiałam ostatnio z jednym z moich studentów; mówi, że zanim nie wyjechał do Niemiec spróbować innego życia, wszystkiego się bał – bał się każdej zmiany, bo rodzice przestrzegali go przed zmianami całe życie. Bał się ryzykować, więc wybierał rzeczy przewidywalne, pewne. Aż pewnego dnia wbrew woli rodziców wyjechał do Niemiec. Tam nauczył się języka, przeszedł szkołę życia na niemieckim rynku pracy, ale też tam zaczął pracować w automotive. Mówi, że od tego czasu zmienił pracę 7-krotnie i nie boi się dalszych zmian! Jak twierdzi, ten niełatwy czas przygotował go na szereg wyzwań, których nie boi się już, a które sam wręcz prowokuje.
Ale jak to się mówi w pewnym sporcie: Trudny trening, łatwa walka. Łatwy trening, trudna walka.
Dzisiaj my wspomniani 30-parolatkowie doszliśmy do jednego wniosku: nie ma rzeczy niemożliwych!
Dziś możemy wszystko – jeśli tylko chcemy i idziemy w zaparte.
Może nam mówiono, że najpierw stabilizacja, że należy się bać zmian, żeby się nie wychylać, żeby zadowalać się małym, że nie należy szaleć … okłamano nas!
– Nie żałujmy tego co było – spróbuj w swoim terminarzu zapisać jakiś plan do zrobienia na 16 lipca…. Wczoraj już nie ma! Zbierzmy wszystkie dotychczasowe doświadczenia i zróbmy z nich dobrą lekcję, która pomoże w podjęciu kolejnych kroków!
Życie może być piękne, pełne, wartościowe – a my sami niepotrzebnie siebie hamujemy, wynajdujemy wymówki, trudności ; spróbuj pokonać jedną z nich, zobaczysz, że było to prostsze niż się wydaje :- )
Kto nie ryzykuje, ten nie pije szampana.
mówią. Nie musisz pić szampana, ale każdemu z Was życzę, by był zadowolony z każdego aspektu swojego życia, bo wtedy zacznie rozsiewać dobrą energię, dobre myśli i dobre słowa.
A Wy co powiedzielibyście dzisiejszym 20-latkom?