Czy kiedykolwiek w kontekście Boga słyszałaś/-eś takie określenia jak: nowa tożsamość, nowonarodzenie, osobista relacja, osobisty Zbawiciel? Jeśli nie – spokojnie, dojdziemy i z czasem do tego, ale prawda, że brzmią one dość … osobiście? Już na pierwszy rzut oka, widać, że mowa o czymś, co stawia mnie twarzą w twarz z Bogiem i nie ma tu za bardzo miejsca na osoby trzecie. Bo to wszystko bardzo bezpośrednio dotyczy mnie. Czegoś, co osobiście wybrałam. To coś mniej więcej tak osobistego, jak wybór osoby, z którą chcę spędzić całe życie, czyli dzielić intymną codzienność. Nie sądzę, by ktoś z Was chciał to zadanie powierzyć nawet najlepszemu psychologowi czy rodzicowi.
Mój wybór osobisty
A wiecie, że wiele osób pozwala decydować innym w kwestii swojego życia duchowego? Często dzieje się to zupełnie podświadomie – na zasadzie braku decyzji. Po prostu, jeśli sami nie podejmujemy decyzji, inni podejmują ją za nas. Jeśli chodzi o życie duchowe, jest tak samo;
każdy z nas wyrasta w nurcie pewnych przekonań, a nawet zostajemy zmuszeni, by w coś uwierzyć, lub inaczej: zaakceptować jako prawdę. Dzieje się to prosto bo bez refleksji: chodzimy na przykład do Kościoła, do którego chodzą nasi rodzice i ich rodzice, robimy to, co nam narzucają, często dla “świętego spokoju” który ze świętością nie ma jednak nic wspólnego. Jednym słowem, żyjemy tradycją „z dziada pradziada” nigdy sami nie wybierając. A gdy przestajemy być dziećmi i dorastamy do momentu, od którego moglibyśmy podejmować samodzielne decyzje, to bardzo często przechodzimy przez całe życie siłą rozpędu, nigdy nie konfrontując tych powtarzanych „prawd” z TĄ Prawdą – jaką jest Bóg. Czyli nigdy nie dowiadujemy się, czego On właściwie od nas chce.
Masz wybór – skorzystaj z niego
W ten sposób nic się nie podzieje. A mogłoby! Po prostu dla Boga nie zginiesz w tłumie, nie schowasz się, bo On Cię chce z niego wyciągnąć. Jeśli tylko tak zadecydujesz.
Bo wiara to nie jest coś, co się dziedziczy – ale coś, co trzeba wybierać. Żeby to lepiej zobrazować, postaraj się wyobraźnią przeskoczyć do Dnia Sądu Ostatecznego- rozejrzyj się wokół; czy ci, za którymi tyle lat bezrefleksyjnie szedłeś, ci, którzy coś ci kazali, przekonywali- są w stanie Cię wybronić przed Absolutem? Nie.
A to wszystko dlatego, że Bóg nie ma wnuków. Ma tylko dzieci – i każdy z nas może stać się Jego dzieckiem, jednocześnie nie będąc w stanie zbawić nikogo innego – cieszy mnie to bardzo, bo zawsze mam jedno pragnienie: żeby ludzie nie patrzyli na to i na tym nie poprzestawali, co Bóg dla mnie zrobił, ale żeby też chcieli tego doświadczyć w swoim życiu; Jego prowadzenia, społeczności z Nim, no…żeby On został także ich Tatą.
Wybór osobistego Zbawiciela
Ustalmy może jedno: Zbawiciel może być tylko jeden. Ale trzeba Go wybrać. Możesz o Nim słyszeć, możesz widzieć jak zmienia życie innego człowieka, możesz nawet mieć ciepłe uczucia względem Niego, ale są słowa , które są decyzyjne:
„Ja też tak chcę!”
Gdy podejmujesz taką decyzję, to dajesz Bogu zgodę na to, żeby traktował Cię indywidualnie, ale i jesteś odpowiedzialny za tę relację. Jednym słowem, decydujesz, że chcesz zacząć w swoim tempie ale dojrzale (nie martw się, Bóg Cię będzie “dojrzewał”) budować swojego wewnętrznego człowieka i nie chcesz się już zasłaniać tłumem, tradycją i innym „bo”.
Bóg naprawdę jest za osobistym wyborem. Tylko on odzwierciedla stosunek człowieka do Niego oraz świata ludzi, zwierząt i rzeczy (np. pieniędzy) i tylko decyzje kierowane wolnym wyborem On oceni.
Dlatego też nawet w świecie ludzi nie mają mocy prawnej obietnice małżeńskie i inne deklaracje słowne składane pod przymusem.
Ale wiem też, że dla mojego Taty nie jest wartościowy brak wyboru i nigdy nie będzie powodem do usprawiedliwienia kogoś („Znam uczynki twoje, żeś ani zimny, ani gorący. Obyś był zimny albo gorący! A tak, żeś letni, a nie gorący ani zimny, wypluję cię z ust moich. – Ap.3,14-16).
On chce ludzi WYBORU. Tak, prawdą jest, że osobisty wybór wiąże się z odwagą, z postawieniem wszystkiego na jedną kartę, ale to znaczy, że jest dużo do odebrania. Że gra toczy się o nie byle co! I tego nie dostaną statyści, naśladowcy innych ludzi, osoby, które nigdy nie były skłonne zaryzykować dla Jah – On, mimo niezmiennej miłości do nich, nie da im tego, bo też nie wiedzieliby co z tym wszystkim zrobić. A to WSZYSTKO czeka na każdego, kto dokonuje wyboru.
Jak dokonać wyboru?
Przede wszystkim musisz zdecydować, że Twoje życie duchowe ma być nie byle jakie. I że naprawdę chcesz w to wejść na 100% – w relację z Bogiem. Następnie Mu to po prostu powiedz. Przyznaj też, że potrzebujesz Ducha Świętego, by nałożył Ci okulary 7D, żebyś rozpoznawał/a kolejne wskazówki . On się zajmie resztą, Ty się po prostu na wszystko zgadzaj i bądź ciekaw dalszej przygody.
I wiedz, że Twoje miejsce też TU jest, na tym czerwonym dywanie, a ja dziś zachęcam każdego kto to czyta, by nie unikał odpowiedzialności, nie rezygnował z wyboru, nie bał się zapłacić ceny – żeby po prostu nie abdykował z tronu, u boku Taty.
Oto stoję u drzwi i kołaczę; jeśli ktoś usłyszy głos mój i otworzy drzwi, wstąpię do niego i będę z nim wieczerzał, a on ze mną (Ap.3,20)
Bless you all!