Całkiem lubię kino familijne, filmy z przesłaniem – zwłaszcza w niedzielę. Nie wiedzieć dlaczego, to właśnie niedziela kojarzy mi się z filmami, które nie przytłaczają fabułą, a są ciekawym pomysłem na udany seans. Może to lata oglądania „Dr.Quinn”, „Domku na prerii” czy „Flippera”? Nie wiem, ale sentyment pozostał i dzisiaj sama chętnie decyduję się na filmy tego typu. Już piszę, co obejrzałam, co warto polecić Waszym dzieciom młodszym i starszym. Te filmy cechuje brak tzw. momentów :- ) Nie wiem, jak Wy współcześni rodzice rozprawiacie się z tą kwestią – ale wydaje mi się, że to dość istotne, by nieletnie pokolenie nie oglądało golizny czy scen erotycznych, w sposób dla siebie niezrozumiały. Wybrałam filmy, które mówią o wartościach; miłości, nadziei, wierze, pięknie, determinacji w dążeniu do dobrego celu. To jedziemy!
O „Surferce z charakterem” rozpisałam się już na tyle, iż mam nadzieję, ze nikogo: młodszego ani starszego nie muszę do seansu przekonywać :- ) Podobnie jak do „Magicznych słów”.
Kolejnym takim filmem jest „Życie Pi”; widziałam w kinie i byłam zachwycona kolorami, zdjęciami (majstersztyk) ; wspaniale pokazano kolory Indii oraz egzotyczne zwierzęta. Wyspa pełna surykatek…. Coś niesamowitego! Ale może trochę fabuły: cudem ocalały z katastrofy statku, Hindus Pi Patel znajduje się w szalupie, w której dryfuje bez celu po oceanie. Na szalupie jest również niejaki Richard Parker– ponieważ muszą razem koegzystować, Pi postanawia go nieco…utemperować.
Ale niech nikt nie sądzi, że ot Pi dryfuje sobie z Richardem Parkeremi nic się nie dzieje. Dzieje się wiele! I wokół ich; mijają kolejne, piękne krajobrazy, natrafiają na różne trudności, jak i w samym Pi; wątpi, zwraca się do Boga, ma wolę przetrwania; i on i Richard Parker. Nie mogą jednak ze sobą rozmawiać, ale tworzy się między nimi ciekawa więź.
Zarówno wyspa surykatek, jak i Richard Parker (kim jest? Musicie się koniecznie dowiedzieć!) , oraz poszczególne zwierzęta COŚ symbolizują. Ten film jest jednym, wielkim symbolem, nad którym można jeszcze długo zastanawiać się po skończonym seansie, dowolnie dopasowując go do swojego życia.
Najpierw przeczytałam książkę Yann’a Martela i ona mnie zachwyciła (można ją również polecić dzieciom , młodzieży i przeczytać samemu) później ktoś zrobił mi wielką frajdę, przenosząc moją wyobraźnię na ekran :- )
„Złodziejka książek” to moja kolejna propozycja, która z kolei dotyka czasów II Wojny Światowej. Mała Niemka trafia do rodziny zastępczej, a odskocznię od codziennych problemów znajduje w …kradzionych z prywatnej biblioteczki książkach. Piękne zdjęcia, tragedia jak i ludzka dobroć – wychodzenie ponad to, co na zewnątrz. Jednym słowem: życie takim życiem, jakie oferują książki :- )
„Miłość przychodzi powoli” – włączając ten film po raz pierwszy (znowu moja ulubiona tematyka: południe Stanów, okres tuż po lub tuż przed Wojną Secesyjną, western, drewniane chatki, prywatne rewolwery i wolność :- ) ) nie sądziłam, że przeżyję coś w stylu „Domku na prerii” na nowo! :- ) Jak się okazało, filmy miały tego samego reżysera. Fabuła: chodzi o miłość, ale taką niekoniecznie z amorkami. O prawdziwą miłość; w czasach wielu trudności, zwyczajnych ludzkich przypadłości jak śmierć, choroba. A wszystko zaczyna się od jednego małżeństwa……i na nim nie kończy, a to dopiero pierwsza część z serii! Kolejne to „Obietnica miłości” ,”Miłość, droga bez kresu”, „Miłości wieczna radość”, „Miłość trwa wiecznie”, Miłość spełnione marzenie”! Mimo, że te tytuły brzmią jak wzięte z Harlequina, charakterem nie mają z nim nic wspólnego. Uważam, że film pokazuje, jak naprawdę wygląda miłość, jak się kształtuje, rozwija, przez co czasem musi przejść. Porusza wątek wiary, nadziei- idealna odskocznia dla umysłów skażonych Kopciuszkiem ;- )
„Nowhere safe” – ten film porusza tematykę jakże dzisiejszą; pomówień, kłamstwa, manipulacji, w końcu ostracyzmu – Internet jako narzędzie tego wszystkie, życie realne- jako konsekwencje, a właściwie kara. Lekcja dla młodzieży? Rzecz o prawdziwej przyjaźni, rozróżnianiu plotki od prawdy, o nieocenianiu i postawie ofiary.
„Szkoła uczuć” – na podstawie książki Nicholasa Sparksa „Jesienna miłość”; jest chłopak o nieco nadwerężonej opinii, Landon i jest Jamie (Mandy Moore) – poprawna córka pastora, dziewczyna słodka i niebrzydka. Jak łatwo się domyślić, ci dwoje muszą być razem pewnego dnia :- ) Tak się dzieje. Ale co jeszcze? „Szkoła uczuć” to trafny tytuł dla tego filmu – bo mówi o przemianie wewnętrznej, pod wpływem prawdziwej miłości do drugiego – choć tak młodego człowieka. Warto.
„Mamma Mia” – czy ktoś jeszcze tego nie zna?? :- ) Świetny musical z przepięknymi, greckimi wyspami w tle! Historia młodej Sophie (Amanda Seyfried), która lada dzień ma wyjść za mąż. Trwają przygotowania do ślubu, a Sophie nęka jedna kwestia: jeśli zaprosić na ślub ojca, to….kogo? na podstawie pamiętnika matki (Meryl Streep) wyłania 3 kandydatów :- )
„Gwiazd naszych wina” – coś jak „Szkoła uczuć” ale mniej purytański, a bardziej nostalgiczny, filozoficzny film. Zamiast Landona i Jamie – Hazel i Gus – oboje śmiertelnie chorzy, ale niepozbawieni dobrego humoru, inteligentni, pogodni, z głębokimi duszami :- ) Podczas filmu mogą polać się łzy, ale i film niejako oswaja z chorobą, śmiercią – pogodny do ostatniej chwili. Czyjej? Sprawdźcie sami :- )
„Przepis na dom” – gdy poznajemy samotną matkę Angie i jej trzech nastoletnich synów, od razu opuszczamy wyobrażenie bogatego, nowojorskiego życia, lądując na przedmieściach, z długami pod hipotekę. Angie w ciągu 10 dni musi spłacić 4,000 $ inaczej grozi jej eksmisja. I wydaje się, że nie ma od tego dowrotu, gdy nagle Angie znajduje sposób! Kolejne konsekwencje jej decyzji, ryzyka i pracowitości podnoszą na duchu, wlewają nadzieję, pokazują, że nigdy, ale to nigdy nie można się poddawać. Efekt końcowy w iście amerykańskim stylu a film cały pachnący szarlotką :- )
Jestem ciekawa, który z filmów Was zainteresował. Jeśli macie jeszcze jakieś propozycje, nie wahajcie się użyć komentarzy :- )