Dzisiaj mogę co poniektórych zaskoczyć. Nie tylko specyfiką pierwszych doświadczeń ale i klamrą roku 2015, która zaskoczyła mnie samą.
Nie opisuję już co miesiąc moich pierwszych razów, jak to miało miejsce jeszcze niedawno. Może zabrakło mi determinacji połączonej ze zdyscyplinowaniem? Doświadczeń na pewno nie. Oto one, zebrane od września do teraz. Lecimy!
Smakowych było nawet trochę! Między innymi ryżowa herbata – bardzo dobra i chciałabym to powtórzyć. Między innymi kawa z nutą czarnej porzeczki – tę szczególnie ukochałam! To Tchibo African Blue. Na pewno do niej powrócę. Listę zamknęły… czerwone banany. Niech je małpa z drzewa strąci! Kupiłam je na początku grudnia i oto stał się cud bożonarodzeniowy: banany dojrzały po 3 tygodniach! Smak? Jakby pełniejszy. Banany nie tylko mają bordową skórkę, ale i z czasem w środku pomarańczowieją :- ) Nie zamierzam tego powtarzać, jeśli mam czekać aż dojrzeją, za bardzo lubię banany!
We wrześniu po raz pierwszy byłam w Domu Dziecka. Zapałałam ochotą by dać światu coś od siebie i pomóc dzieciakom choćby w lekcjach. Natrafiłam na moją ulubioną grupę wiekową czyli nastolatki. To było doświadczenie człowieka, który ma takie same potrzeby jak każdy inny; prawdziwej miłości i poczucia bezpieczeństwa, ale inne pragnienia chwili – „żeby ojciec poszedł siedzieć”.
Urodziny męża sprawiły, że w naszym domu zamieszkała replika glocka z której zawzięcie strzelałam z mniejszą lub większą precyzją. Strzelałam już w swoim życiu z nie-repliki glocka, a nadal najmilej wspominam karabinek maszynowy beryl. Pistolet na plastikowe kulki to świetna sprawa; można się wyciszyć, zrelaksować i ćwiczyć precyzję jednocześnie nikogo nie zabijając.
Początkiem października rozpoczęłam swą wielką przygodę jaką jest jazda na motorze, o czym wielokrotnie pisałam. Tak – wielokrotnie, ponieważ motocykl wciąga! Kiedyś sądziłam, że jest takim samym środkiem transportu jak samochód. Nic bardziej mylnego! Motocykl to styl życia, to coś tak osobistego jak szczoteczka do zębów, jak…….!
W ramach nowych doświadczeń, popełniłam makijaż na twarzy innej niż moja własna. Wbrew pozorom nie było to najłatwiejsze zadanie! Ps. Nie był to makijaż na Halloween.
Simsy 3: Wymarzone Podróże. Ta przygoda trwa, a ja stwierdzam, że Simsy wreszcie mają sens! Wymarzone Podróże to najlepszy dodatek do Simsów ever! Nareszcie życie moich ludzików nie ogranicza się jedynie do nudnego życia, ale do eksploracji kilku innych krajów, w których czeka na nich mnóstwo zadań i przygód! Simsy 3 Wymarzone Podróże to moim zdaniem zarówno najlepszy jak i najgorszy dodatek! Ale o tym kiedy indziej.
Nauka o gównie. Nie, żebym się nudziła. Tę edukację zapodał mi mąż, odkrywając przede mną zespół muzyczny o tej nazwie. Ciekawe odkrycie, zwłaszcza piosenka „List z Jugosławii”.
Moje doświadczenie zamyka wisienka na torcie: Sylwester. Ale do tego muszę sobie włączyć koniecznie tę piosenkę.
Nie dość, że po raz pierwszy w życiu byłam w Sylwestra na Starym Rynku – w ogóle w centrum miasta, to zdecydowałam się na zabawę w lokalu, a i to z grubej rury; mimowolna fanka Depeche Mode! Tak; lokal, w którym się bawiliśmy okazał się swego rodzaju zlotem „depeszów” z całej Polski! Z moim facetem co prawda pasowaliśmy tematycznie (czyli na czarno) ale rzeczywistość tego wieczoru przeszła nasze wyobrażenia. Coś tam niby szybko na ulotce przeczytaliśmy, że Depeche Mode ale sądziliśmy, że cała akcja zamknie się w kilku piosenkach grupy. A tu istny zlot!
Znów poczułam się jakbym miała 12 lat! Wtedy to, około roku 1994 wielu ludzi ze starszych klas podstawówki miało fazę na „depeszy” – wiele dziewczyn nosiło się w ten sposób, ktoś nawet kupił chodnik do domu z wizerunkiem członków grupy! No to sobie wyobraźcie, że wczoraj widziałam tych ludzi tylko 25 lat później! Fanką DM nie zostanę, ale przeżyć coś takiego….to było doświadczenie jedyne w swoim rodzaju!
Północ
Impreza pod sztandarem Depeche Mode! :- D