To miała być książka dla żartu, dla pewnej Alicji, treść nie miała znaczenia. A jednak, gdy do mnie dotarła i od niechcenia zaczęłam ją czytać, uznałam, że trafiłam na historię niezwykłą – w sensie niecodzienną, nawet w świecie chrześcijańskim. Bo chyba rzadko zdarza się,
żeby jedna, prosta, zwyczajna osoba zmobilizowała do modlitwy oraz pójścia za Jezusem tysiące osób? W dodatku nie wypowiadając ani słowa.
Taka historia przydarzyła się Alicji Mazurek – jak piszą jej znajomi: „zwykłej nastolatce” z Lublina. Ale zacznijmy od początku. Dalej czytaj TUTAJ
Wróć, by zostawić komentarz.