Robię je co roku – mimo, że Grecy robią kurabiedes specjalnie na Boże Narodzenie, ja robię je niezależnie od sezonu, ale około świąt jakoś bardziej mi się o nich przypomina :- ) Te oryginalne są całe skąpane w cukrze pudrze. Ja aż tyle go nie dodaję, zwłaszcza, że cukier puder wchodzi w ich ścisły skład, który przedstawia się następująco:
(na 2 duże blachy)
- 2 kostki masła
- 280 g cukru pudru + dodatkowy cukier puder do posypywania, nawet 200g
- 2 jajka
- 1 kg mąki pełnoziarnistej lub zwykłej
- 1,5 łyżeczki sody lub proszku do pieczenia
- 100 lub 150 g migdałów w postaci płatków, lub siekanych, tudzież inny rodzaj orzechów
- jednostka koniaku lub innego alkoholu – opcjonalnie
Masło w temperaturze pokojowej i cukier puder mieszamy ze sobą używając miksera. sekretem tych ciastek jest CZAS – im dłużej mieszamy, tym lepsze są ciastka, zatem minimalny czas mieszania to 10 minut, ja polecam przeznaczyć na to około 20 minut.
Po tym czasie dodajemy jajka i nadal mieszamy przez kilka minut.
Następnie, nie przerywając miksowania, łyżka po łyżce dodajemy mąkę, sodę/proszek do pieczenia – mikser po jakimś czasie oponuje, dlatego ważne jest stopniowe dodawanie mąki – gdy mikser się boksuje, to dobry moment by dodać alkohol. Na końcu dodajemy orzechy.
Ciastka kształtujemy palcami dowolnie – Grecy najczęściej robią je okrągłe i wysokie na ok.nawet 3 cm.
Pieczemy w 170 st. około 20-25 minut (warto kontrolować czy zanadto się nie przypalają)
Gdy ciastka wystygną, do miski wsypujemy cukier puder i obtaczamy w nich ciastka, następnie, jakby tego było mało, układamy pierwsze piętro ciastek na talerzu i obficie posypujemy cukrem pudrem. To samo robimy wraz z kolejną warstwą, aż ciastka całkowicie znikną, a pozostaną białe, puchate kulki 3D :-)
Ps. uwaga! Ciastka warto zamknąć w szczelnym pudełku, a to wynieść na strych i o nim po prostu zapomnieć, jeśli chcemy te słodkości zachować do świąt – kurabiedes są bowiem silnie uzależniające :- )
Smaczności!