Odzyskane życie.

– Babciu, a po co Jezus opuścił Niebo i przyszedł na ziemię? – dopytywałam jako dziecko co najmniej raz w roku.
– Żeby nas wybawić od grzechu. – odpowiadała moja babcia.
– Aha….. – komentowałam pozostając jednak ze znakiem zapytania, bo nie bardzo wiedziałam, czym jest ten mój straszny grzech, że sam stwórca świata musiał zejść z nieba i to z tego tam wyżej, do którego lecą wszystkie baloniki.

 

Kilkanaście lat później

 

– No ale po co Jezus, będąc Bogiem, czyli mając władzę totalną, miałby chcieć stać się ułomnym człowiekiem i jeszcze dać się ukrzyżować? Nie dało się tego inaczej załatwić? – dywagowaliśmy ze znajomymi. – Przecież to jest bez sensu. – Moja dziecięca wiara w to, co wykracza poza moje zrozumienie ustąpiła. Nie, żebym uważała Jezusa za frajera, ale kurczę…. No nie pasował mi do wizerunku –niby – wszechmogącego herosa.

 

Czy naprawdę nie dało się tego inaczej załatwić?

 

A co jeśli postawić taką tezę:  Bóg ma ograniczony autorytet.  Bo Bóg jest słowny.
Stwarzając świat, tak zadecydował, że da autorytet nad światem człowiekowi.

 

Niebo jest niebem Pana,  ale ziemię dał synom ludzkim. (Psalm 115:16)

 

 

Człowiek w obrębie niczym nieograniczonej wolnej woli mógł podejmować wszystkie decyzje; tworzyć, budować, rozmnażać się, nadawać nazwy jak i okazać nieposłuszeństwo swemu Stwórcy.  ALE ponieważ Bóg dał słowo, nie wycofał się z Niego, gdyż wtedy runęłoby wszystko. Boski porządek jest zbudowany na Jego słowie. Ono było przed wszystkim, co powstało później.

 

 

On, który jest odblaskiem chwały i odbiciem jego istoty i podtrzymuje wszystko słowem swojej mocy. (Hebr. 1:3)

 

Człowiek może tego nie pojmować, bo przywykliśmy do szastania słowami i łamania obietnic.
lecz to, co mówi Bóg jest święte. On nie gada, nie rzuca słów na wiatr. Jego słowa mają moc.

 

Nie zbezczeszczę mojego przymierza  ani nie zmienię słowa ust moich. (Psalm 89:35)

 

Jasne, mógł powiedzieć: Ludzie, zawiodłem się na was, cofam wszystko, co powiedziałem. Od dziś ograniczam waszą wolę.
Mógł też postąpić tak, jak zapewne postąpiłaby znaczna część nas: Zgładzić szatana, przez którego człowiek został zwiedziony. A i tego nie zrobił. Dlaczego?

 

Musimy sobie jasno wyjaśnić: Lucyfer został posłany do Edenu by jako anioł usługiwać ludziom. Nie był jeszcze wtedy Szatanem. Nie miał też żadnego autorytetu nad fizycznym światem bo nie miał ludzkiego ciała – mieli go Adam i Ewa i to zaczęło go uwierać. Całkowita władza dla człowieka, bez żadnych ograniczeń? Jak to zdobyć nie będąc w autorytecie ludzkiej istoty? Już wiem: użyć ludzkiej istoty do osiągnięcia swojego celu!

 

 

Bóg dał panowanie nad Ziemią istocie ludzkiej. Nie wiemy, jaką moc mieli i mają aniołowie – wiemy natomiast, że są duchami usługującymi – usługują człowiekowi na polecenie Boga i tylko Jego słuchają. Nie mają ciała ludzkiego, zatem ich byt jest określony inaczej – tylko osobnik w ludzkiej skórze miał panować na Ziemi. I szatan zapragnął, by autorytet człowieka przeszedł na niego. Podstępem.

 

 

Przekazany autorytet znaczy co?

 

 

Jeśli przepisuję komuś dom i ten ktoś staje się prawowitym właścicielem, nie mogę zapukać do drzwi po roku czy dwóch i powiedzieć, że nie podoba mi się kolor elewacji i nowy właściciel domu powinien ją zmienić. Akt własności został przekazany, właściciel domu może z nim robić, co mu się żywnie podoba, nawet gdyby miał chęć powybijać wszystkie okna, a z domu zrobić kasyno.
Mniej więcej na tym polega autorytet, który Bóg dał człowiekowi – jako właścicielowi Ziemi. 

 

 

To oni!

 

 

Znajdujemy się w miejscu, w którym wzięlibyśmy szatana za fraki i zmietli z powierzchni Ziemi! A tymczasem on zdaje się mówić do Boga:   Ależ ja nie jestem niczemu winny … ludzie których stworzyłeś użyli swojej wolnej woli, którą im  dałeś i oddali mi swój autorytet. Ja ich do niczego nie zmuszałem. Jeśli ja mam ponieść karę i to z nimi musisz coś zrobić.

 

Trudno się z tym nie zgodzić. Szatan użył podstępu i ostatecznie to człowiek oddał szatanowi to, co dostał od Boga. Szatan potrzebował tylko jednego; fizycznego, ludzkiego ciała, by uzyskać władzę nadaną przez Boga tylko komuś, kto jest człowiekiem.

 

 

To, co jeszcze straciliśmy

 

 

To życie. Nie mam na myśli tych przeżytych chwil – ludzkich 70 czy 100 lat. To tylko mgnienie w rzeczywistości odwiecznego Boga, który jest ponad czasem. Ale życie w Jego świecie  = w Jego obecności. Na pewno nie z konsekwencjami, które pociągnęła za sobą decyzja o nieposłuszeństwie. Głęboka intymność Boga z człowiekiem została zerwana. Adam schował się przed Bogiem.  Bóg jak zwykle go zawołał. Adam po raz pierwszy nie chciał się pojawić. Po raz pierwszy w obecności swojego Stworzyciela poczuł się niekomfortowo.
Bóg natychmiast decyduje, że w takim stanie człowiek nie może żyć przez wieczność. (Księga Rodzaju 3, 22) Właściwie … byłaby to udręka. Bo człowiek ma nadal wolną wolę. I teraz  ani ciało człowieka, ani jego duch już nie jest zespolony z Bogiem.

 

 

Teraz wkracza ON

 

 

Ten, który ograniczył swój własny autorytet nad Ziemią, dając go człowiekowi.  Ograniczył Samego Siebie, robiąc miejsce dla wolnej woli istot, które stworzył i pokochał. Dla ludzi. Aby móc walczyć równą bronią, aby mieć władzę nadaną człowiekowi, Syn Boży decyduje się zostać człowiekiem by jako człowiek, odzyskać autorytet i zwrócić go ludzkości. Przybiera zatem postać człowieka. Zostaje nazwany ostatnim Adamem. 

 

 

Albowiem jak w Adamie wszyscy umierają, tak też w Chrystusie wszyscy zostaną ożywieni.(1 Kor. 15:22)

 

 

Historia zatoczyła koło. Pierwszy Adam przegrał, przyszła na niego śmierć. Ostatni Adam – Jezus Chrystus ; również poddany kuszeniu, wygrał, zwyciężył życie. Odzyskał nasz autorytet.
Gdyby przyszedł jako duch (którym jest, gdyż Bóg jest duchem, Jan 4:24) ) walka byłaby nierówna. Równie dobrze mógłby zmieść od razu wszystko z szatanem na czele, z powierzchni Ziemi, udając, że danego raz słowa nigdy nie było. Wtedy też szatan oskarżyłby Boga o nieprawdę. To z kolei oznacza, że wszystko, co Bóg kiedykolwiek stworzył, nie miałoby żadnego sensu, gdyż Bóg wszystko osadził na Swoim słowie.

 

I oto historia: Człowiek wzięty podstępem zrzekł się swojego panowania na ziemi i (wierzę, że naprawdę nie zrobiłby tego, gdyby wiedział jakie będą skutki) panem Ziemi uczynił szatana. Taka historia miała też miejsce później w życiu pojedynczego człowieka, Ezawa – sprzedaje on za miskę soczewicy swoje pierworództwo, specjalne błogosławieństwo, którym obdarzał ojciec pierwszego syna – tym samym Jakub, jego młodszy brat podstępem uzyskuje od ojca to wyjątkowe błogosławieństwo. Przejmuje autorytet starszego brata, który bardzo żałuje tego co zrobił, ale jest już za późno – słowa ojca, którego bracia oszukali,  zostały wypowiedziane.

 

 

Tak Bóg pokochał człowieka

 

 

Że stał się człowiekiem. I nawet nie ma jak tego porównać. Rosyjski oligarcha niejako ubezwłasnowalnia się na własne życzenie, żyjąc trzydzieści lat życiem kloszarda? Coś w tym stylu.
To zrobił Jezus Chrystus; Syn Boży, który uczestniczył w stwarzaniu świata. Czytamy, że

 

– przyjął postać sługi  (czyli nie tylko z Boga stał się człowiekiem, ale i sługą)
– nigdy nie znaleziono kłamstwa na Jego ustach
– był wzgardzony i opuszczony
– znęcano się nad Nim
-…. lecz On prowadzony na rzeź, nie otworzył Swoich ust
– wyrwano go ze świata żywych i zrobiono Mu grób wśród przestępców, do których Go zaliczono
– wstawił się za przestępcami nigdy nie będąc przestępcą.  (Izajasz rozdz. 53)

 

 

Bóg zrezygnował ze Swojej boskiej mocy aby trzydzieści trzy lata przeżyć na Ziemi jako mężczyzna, za którym szły jedne tłumy, z kolei inne Go nienawidziły. Latami, miesiąc po miesiącu, tydzień po tygodniu i dzień po dniu, a w końcu sekunda po sekundzie czekając na  jedno: przeżyć całe Swoje życie, aby umrzeć katowany, opluwany i znieważony w bezlitośnie najgorszy ówczesny sposób. Po to, żeby odzyskać nasz autorytet; mój i Twój. I po to, żeby moje i Twoje życie nie musiało kończyć się czarną otchłanią bez Boga, bez światła, ale prawdziwie rozkwitło dopiero z Nim.

 

Wykonało się.

 

Dla mnie i dla Ciebie.

 

(Mk 16:2-6) I bardzo rano, skoro wzeszło słońce, pierwszego dnia tygodnia, przyszły do grobu.I mówiły do siebie: Któż nam odwali kamień od drzwi grobu? A gdy weszły do grobu, ujrzały młodzieńca siedzącego po prawej stronie, odzianego w białą szatę i zdumiały się bardzo. On zaś rzekł do nich: Nie trwóżcie się! Jezusa szukacie Nazareńskiego, ukrzyżowanego;

 

wstał z martwych,nie ma go tu!

 

A jeśli nie ma Go w grobie, to znaczy tylko jedno: chce mieć mieszkanie w Tobie :- )