Nie potrzebujesz chodzić do kościoła

Kiedyś chodziłam do kościoła; charakteryzowało się to tym, że moje ubranie było bardziej schludne niż w inne dni tygodnia. W kościele szukałam wzrokiem zarówno znajomych jak i  inspiracji modowych, których w niedzielę w naszej parafii był  cały przekrój. Podczas nabożeństwa zupełnie nie zastanawiałam się nad tym, co jest mówione –  ja tylko powtarzałam jak mantrę – uczono mnie tego, odkąd nauczyłam się mówić. No i w końcu, moje ulubione słowa „Bogu niech będą dzięki!” – składałam w podzięce ręce za ten właśnie moment:  za koniec.

 

 

Tak wyglądają nabożeństwa wielu ‘chrześcijan’.  I tacy ludzie nie potrzebują chodzić do kościoła. Potrzebują czegoś innego.

 

 

Church  goer? Czytaj :

 

 

Może jesteś tak zwanym church goer’em ; czyli chodzisz do kościoła, ale Twoje życie duchowe w ogóle się nie rozwija. Zatrzymaj się i odpowiedz sobie na kilka pytań:
– Po co chodzę do kościoła?
– Jak zmieniło się na plus moje życie duchowe w ciągu ostatnich 10-15 lat?
– Co by się zmieniło w moim życiu, gdybym przestał, przestała chodzić do kościoła?
– Czy mam prawdziwą więź z Bogiem i czy jej naprawdę chcę?

 

 

 

Powrót do przeszłości

 

 

 

Powróćmy do pierwszych zgromadzeń; system świątynny dobiega końca – Jezus wypełnił prawo, które prowadziło ówczesnego Żyda przez zmorę czynności i obrządków rytualnych aż  do nadejścia uwolnienia w postaci Mesjasza; gdy Jezus oddał ducha, zasłona świątynna rozdarła się na pół, odtąd nie było już miejsca świętego i najświętszego – był to jednocześnie symbol, że odtąd nic już nie oddziela człowieka od Boga, a świątynią Bożą staje się każdy, kto wyzna, że Jezus jest Panem.
Uczniowie Jezusa przyjmują dar Ducha Świętego i z odwagą zaczynają głosić Słowo Boże; rozpraszają się po miastach i krajach, czasami są zupełnie sami, czasem nie, jednak  tworzą  wspólnotę duchową. Jaką? :

 

 

I trwali w nauce apostolskiej i we wspólnocie, w łamaniu chleba i w modlitwach. A dusze wszystkich ogarnięte były bojaźnią, albowiem za sprawą apostołów działo się wiele cudów i znaków. Wszyscy zaś, którzy uwierzyli, byli razem i mieli wszystko wspólne, I sprzedawali posiadłości i mienie, i rozdzielali je wszystkim, jak komu było potrzeba. Codziennie też jednomyślnie uczęszczali do świątyni, a łamiąc chleb po domach, przyjmowali pokarm z weselem i w prostocie serca, chwaląc Boga i ciesząc się przychylnością całego ludu. Pan zaś codziennie pomnażał liczbę tych, którzy mieli być zbawieni. (Dzieje Apostolskie 2, 42-47)

 

Szokuje kogo to, że mieli wszystko wspólne?  Ja marzę o takiej wspólnocie! Ale…. jeśli masz serce nastawione na Boga i działanie Ducha Świętego i masz wokół ludzi o tym samym podejściu to tak właśnie jest.  

 

„Codziennie też jednomyślnie uczęszczali do świątyni” – jak pisałam, system świątynny dobiegł końca i apostołowie, uczniowie Jezusa bardzo dobrze o tym wiedzieli. Oni nie chodzili do świątyni, żeby siadać grzecznie w ławce i posłuchać sobotniego kazania rabina; chodzili tam, by nauczać i głosić Królestwo Boże! Bo tam było miejsce zgromadzeń Żydów, którzy mieli otrzymać ewangelię!
Gdyby Żydzi tłumnie gromadzili się w szabat na targu, tam chodziliby uczniowie Jezusa.
…i tam również ich nie brakowało!

 

W chodzeniu do kościoła tak naprawdę chodzi o to, by wychodzić poza jego mury i być kościołem; tętniącym życiem, dającym siebie innym, sprowadzającym królestwo Boże na ziemię tak, jak to robił i nakazał Jezus. I apostołowie chcieli tych upartych na stary system  Żydów z tej świątyni wyprowadzić!

 

 

 

Uciekająca panna młoda

 

 

 

Wyobraża sobie ktoś pannę młodą, która zwleka ze spotkaniem się z panem młodym? Udaje zakochaną, ale robi uniki, kluczy. Ostatecznie nie chce mieć z panem młodym nic wspólnego i chociaż stoi na ślubnym kobiercu, nigdy nie powie “Tak”. Do czasu – bo jej czas się przecież skończy.

W Biblii Kościół Jezusa Chrystusa nazwany jest oblubieńcem i porównany jest do oblubienicy czyli panny młodej. (Efezjan 5, 25-32) a dla Boga taka więź jest najważniejsza! 

 

 

 

Po co chodzić do kościoła?

 

 

 

Bo z Kościołem możesz wiele. Kościół Uliczny w Polsce istnieje i działa dzięki zaangażowaniu wielu osób, nie jednej. Nawet, gdyby jedna osoba miała wizję takiej wspólnoty, sama zrobiłaby niewiele. Bóg potrzebuje ludzi, którzy pójdą do innych ludzi.

Dobra wspólnota to dobra baza; możesz się spotkać z braćmi i siostrami w Jezusie i posilić, wspólnie podnosić na duchu, budować wiarę poprzez dzielenie się świadectwami, współdziałać dla każdej, dobrej sprawy, tam właśnie możesz zacząć praktykować miłość do bliźniego; innego niż Twoi domownicy i być żywym kamieniem! ( 1 Piotr 2,5)

 

 

 

Gdy  kościół  cię  z(a)wodzi

 

 

 

Jest o kościele (każdym możliwym, wpisz tylko denominację) coś, co musisz wiedzieć:
– Kościół Cię nie zbawi! Chodzenie do kościoła nie zapewni Ci życia wiecznego w Królestwie Boga! To, że pojawiasz się raz w tygodniu na godzinę czy dwie, a nawet dasz z siebie wszystko, klęcząc, skacząc, klaszcząc, śpiewając  i przyjmując przeróżne sakramenty, czy wykonując szereg nabożnych rytuałów nie pomoże Ci w Dniu Sądu przemknąć się chyłkiem do tronu Boga!
Bóg  nie szuka wyznawców tylko naśladowców.

 

– Lubisz do kościoła chodzić! Bo tam wszystko jest jasne; co kiedy robić, jak żyć od A do Z. No i czujesz się bezpiecznie,  komfortowo, a nawet czasem lepiej niż ci, co kościół obchodzą, a nie wstępują. Uważaj, możesz  wpaść w takie samozadowolenie, że nawet Duch Św. się przez nie nie przebije.

 

– Jeżeli kościół wraz z przekroczeniem jego progu powoduje u Ciebie efekt szklanego domu*  to też tracisz w nim czas – to miejsce nie jest dla Ciebie. Efekt szklanego domu to mój neologizm, który powoduje, że wyjście do kościoła traktujesz jak wyzwanie bo wiesz, że będziesz oceniany; w obliczu tego, że wszyscy na Ciebie patrzą, wyglądasz lepiej niż powinieneś i zachowujesz się strategicznie. 

 

 

 

Na czym więc polega bycie w kościele?

 

 

 

Mogę odpowiedzieć za apostołem Pawłem: bycie w Kościele oznacza na…byciu Kościołem.

W Nim* i wy także wznosicie się we wspólnym budowaniu, by stanowić mieszkanie Boga przez Ducha.  (Efezjan 2:22)

Ten On to Jezus Chrystus. On jest Głową Kościoła.

I wszystko poddał (Bój Ojciec) pod nogi jego (Jezusa)  a jego samego ustanowił ponad wszystkim Głową Kościoła,  (Ef.1,21-23)

 

Wiemy też, że

 

 

Bóg, który stworzył świat i wszystko, co na nim, Ten, będąc Panem nieba i ziemi, nie mieszka w świątyniach ręką zbudowanych. (Dzieje Ap. 17, 25)

 

Zadbaj o swoją świątynię. Pozwól napełnić ją Duchem, który uzupełnia każdą pustą przestrzeń. Na ten czas wejdź do swojej komórki  (Mat. 6,6)  i tam zadaj Bogu pytanie:
– Jakim kościołem chcesz abym był, była?

 

 

Bo nie potrzebujesz chodzić do kościoła. Jeśli Twoje chrześcijańskie życie duchowe ma mieć sens i głębię, potrzebujesz stać się kościołem.

 

Czekaj na odpowiedź.  A potem zostań naśladowcą.  Życie jest zbyt ciekawe, a życie wieczne jest zbyt ciekawsze, by pragnąć pozostać bezpiecznym statystą i umrzeć. Raz na zawsze. Pozwól Bogu działać w komorze,  bo tylko wtedy naturalnymi staną się dla Ciebie słowa o wspólnocie wszystkich dóbr, oddawaniu życia za siebie nawzajem (Jan 15:13) i…

 

 

Słowo Chrystusowe niech mieszka w was obficie; we wszelkiej mądrości nauczajcie i napominajcie jedni drugich przez psalmy, hymny, pieśni duchowne, wdzięcznie śpiewając Bogu w sercach waszych; I wszystko, cokolwiek czynicie w słowie lub w uczynku, wszystko czyńcie w imieniu Pana Jezusa, dziękując przez niego Bogu Ojcu. (Kolosan 3, 16-17)

 

 

 

Jak zapatrujesz się w temacie chodzenia, tworzenia Kościoła? Jakie cechy powinien mieć dla Ciebie dobry Kościół? 

Już niebawem przeczytasz o tym, jak wybrać wspólnotę dla siebie, co charakteryzuje prawdziwy Kościół i poznasz alternatywy rozwoju chrześcijańskiego życia duchowego. Zostań, zapisując się na Newsletter! Pozdrawiam ciepło!