Niby to przepis świąteczny, ale absolutnie nic nie stoi na przeszkodzie, by jadać to cały rok! Ja to właśnie czynię- ilekroć tylko mi się przypomni! Na Śląsku nazywa się to “makówki”- jest tak pyszne, że jestem skłonna zrezygnować ze słodyczy w ogóle, na rzecz makówek :)
Zanim podam jakże banalny przepis, dodam, że warto, bo to samo zdrowie.
Mak – bardzo bogaty w wapń! Nie tylko; w witaminy rozpuszczalne w tłuszczach jak A,D,E. Ale w 100g znajduje się aż 1266 mg wapnia! (140% dziennego zapotrzebowania na ten pierwiastek).
Po tych świętach, mogę chyba śmiało powiedzieć, że moje ciało już nie składa się w 80% z wody, ale z wapnia :-D
Na sporą michę:
– 1 puszka masy makowej z bakaliami
– 1/2 chałki lub 4 kajzerki.
– 1 szkl. ciepłego mleka. (najlepsze bo zdrowsze byłoby kozie)
– można dodać jeszcze więcej bakalii. Ja zawsze dodaję rodzynki, czasem orzechy, co polecam!
Opcjonalnie, ale bardzo polecam! brzoskwinie w puszce, w syropie! Cud, miód! Całość polałam dodatkowo ich syropem :)
W tym roku dodam również 2 łyżki mielonego lnu – ku zdrowotności.
Sposób przyrządzenia: (warstwowo)
1. Porwać wybrane pieczywo na dowolne kawałki. Trochę (ok.1 kajzerkę) ułożyć na dnie.Lekko polać ciepłym mlekiem.
2. Wyłożyć na to trochę masy makowej, dosypać bakalie, orzechy, brzoskwinie. Lekko ale dokładnie zwłaszcza brzegi, polać ciepławym mlekiem.
3. ….. i tak przekładać aż do samej góry miski :)
Jeśli użyłaś brzoskwini, polej syropem z puszki całość :)
COŚ ABSOLUTNIE CUDOWNEGO! Ambrozja się przy tym kryje.