Kocham zwierzęta ogromnie. Nie jest mi obojętny los poszkodowanych (w tym bezdomnych) zwierząt i o ile to tylko możliwe, staram się pomóc. Nie ukrywam, jestem zwolenniczką adopcji – i gdybym mogła, zaadoptowałabym całe schronisko. Póki co, nasz dom składa się z 5 porzuconych kotów, ale spokojnie – tylko za 2 jesteśmy z mężem odpowiedzialni :- ) Reszta rozkłada się na teściów i rodzinę szwagra. Tak, wszyscy zostaliśmy drugą rodziną dla kocich znajdek.
O pierwszym kocie już pisałam, prawda? Dziewczynka dołączyła do nas 3 lata temu. Wzięłam ją ze schroniska, w którym byłam wolontariuszką.
Podczas mojego przebywania z kotami, naoglądałam się przeróżnych dziwnych, ludzkich zachowań. Jeśli myślisz o adopcji kota – do czego gorąco zachęcam, jeśli tylko kochasz zwierzaki – przypatrz się moim radom:
„A kiedy będą małe kotki?”
To zwyczajowe pytanie około wiosny, które niesamowicie mnie smuci – ludzie czekają, aż inni, nieodpowiedzialni ludzie przyniosą do schroniska maleństwa, które powiła im ich niewysterylizowana kotka.
Ja zachęcam również do adopcji starszych, a nawet starych kotów. Dlaczego?
Bo mają małe szanse na adopcje – a tymczasem potrafią się świetnie zaadoptować w nowym domu. Nie są zazwyczaj tak ruchliwe (choć w przeciwieństwie do starszych psów zachowują witalność) jak maluchy, jeśli zatem masz opcję niewychodzącą (bo np. mieszkasz w bloku, blisko ruchliwej ulicy) starszy kot, wylegujący się godzinami w bezpiecznym kącie, będzie dobrym wyborem.
„Kot to kot”
No właśnie nie. Nie wrzucajmy wszystkich kotów do jednego worka! Każdy kot jest inny. Spośród naszych 5 domowych kotów KAŻDY jeden ma inny charakter; nasz chłopak to mistrz zen – zawsze uważny, bardzo zwinny, bardzo mądry, przyjazny dla innych kotów ale również lekko mściwy w przypadku gdy inny kot mu „podskakuje”. Milusi, pieszczoch, ale ufa tylko nam.
Dziewczyna z kolei to stereotypowa baba; emocjonalna, rozmiauczana, potrafi się przestraszyć własnego cienia i potknąć o własną nogę.
Naprawdę, każdy kot jest inny.
„Ten kot jest jakiś strachliwy”
Nic dziwnego! Jeśli kot od małego żyje w schronisku wśród innych kotów, a tu nagle zostaje zabrany przez obco pachnącego człowieka do pomieszczenia (Sekretariat) pełnego innych zapachów (np.psów) i ludzi, i nie wie co dalej się będzie działo, tak , jest wystraszony! Nasz mistrz Zen jest taki za każdym razem, gdy jedzie do weta w transporterze. To nie cecha charakteru, tylko emocja!
„Czy on będzie grzeczny?”
tego najstarsi górale nie wiedzą. Ale jedno jest pewne: kot to nie pies. Kota się nie da wystresować, on nie rozumie, dlaczego nie powinien siedzieć na stole lub wspinać się po półkach. Tu jest Twój wybór: albo akceptujesz tę różnicę i kota w całej jego okazałości, albo nie. Inaczej: chcesz ryzyka ale opartego na miłości, albo nie.
Co zrobić, by dobrze wybrać?
1. Przede wszystkim odpowiedz sobie na pytanie: czy jesteś gotowy do podjęcia ryzyka, wzięcia odpowiedzialności za dodatkowe życie. Jeśli tak, przejdźmy do punktu drugiego:
2. Poświęć trochę czasu i poprzebywaj z kotami w schronisku. Nie ufam ludziom- a takich jest 99% niestety – którzy wpadają w przysłowiowej „przerwie na lunch” by zaadoptować kota, często wybór powierzając widzimisię dziecka.
Gdybym to ja ustalała prawo adopcyjne, kilka wizyt w schronisku w celu zapoznania się z kotem i nabycia wiedzy na temat specyfiki i pielęgnacji zwierzaka, byłoby obligatoryjne.
Idź zatem do schroniska, powiedz, że myślisz o adopcji kota, ale nie chcesz podejmować pochopnej decyzji. W obecności wolontariusza będziesz mógł poprzebywać w kocim świecie, obserwując istny mikrokosmos :- ) Koty to fascynujące stworzenia. Dużo obserwują, wyciągają wnioski. Często się okazuje, że kot, zupełnie nieprzystępny, syczący podczas pierwszej wizyty, po którejś z kolei będzie chciał być Twoim kotem.
3. Nie patrz na urodę. Koty w schroniskach żyją po pierwsze w stresie – one nie są zwierzętami stadnymi, jak psy, zupełnie świetnie czują się same, no jedynie ze swoim Człowiekiem. W schronisku nie mają wyboru. To wszystko wpływa na ich wygląd. Nasza Małpka miała bardzo szorstkie futerko – a włos jakby przerobiony przez karbownicę. Myślałam: taka jej uroda. Po 3 tygodniach u nas, jej sierść zmieniła się zupełnie , teraz w dotyku jest niczym aksamit. Zmiana diety + poczucie bezpieczeństwa + + miłość.
4. Rozmawiaj z wolontariuszem; zna koty, ich charaktery i nawyki, najczęściej zna również ich historię.
5. Nastaw się na dawanie; cierpliwość, wyrozumiałość.
6. Gdy już zdecydujesz, którego koteła chcesz zaadoptować, przygotuj się do tego. Sprawa pierwsza: nabądź transporter (schroniska go nie zapewniają, koszt to ok.45-60 zł) – najlepiej wyłóż jego dno jakąś miłą tkaniną, pachnąca Twoim domem lub Tobą – kot poczuje się spokojniejszy, choć w transporterze i tak pewnie będzie „zdziczany”. Transporter przyda się Wam w przyszłości – np. podczas wizyt u weta czy przeprowadzek.
Druga sprawa to kuweta – czy kot z założenia będzie wychodzić czy nie, musi mieć w domu kuwetę. Koszt to ok. 20-30 zł ze żwirkiem. Jeśli o żwirek chodzi, nabądź ten najtańszy, betonitowy (5 zł) -Koty w schroniskach mają własnie taki i są do niego przyzwyczajone.
Trzecia: miska z podziałem na: mokre, suche i wodę. Naprawdę, nie musisz szaleć z zakupami :- ) Niech to będzie coś stabilnego, co kot nie będzie przesuwał po całej kuchni, a zarazem co łatwo się myje- w tym celu bardzo polecam miski metalowe! Koszt: od kilku złotych w górę.
Czwarta: pokarm. Podstawą jest dostęp do wody! Tak, koty piją wodę :- ) Mój teść to odkrył po 10 latach posiadania kota uświadamiając sobie, że biedną Kropkę suszył tyle lat ;- ) Tymczasem Kropka piła wodę z oczka ogrodowego.
7. Każdy kot przebywający w schronisku jest poddawany sterylizacji. Nie musisz już tego zatem robić. To zbawienny proceder mający na celu uniknięcie kolejnej rzeszy (a zwykle jest ona liczna) bezdomnych kotów.
8. Po przyjeździe do domu, zanim otworzysz transporter, pozamykaj wszystkie drzwi i okna.
9. Ostrożnie otwórz transporter, nie wykonuj przy nowym kocie gwałtownych ruchów, nie krzycz – koty nie lubią i boją się wysokich dźwięków.
Niech kot sam zdecyduje się wyjść. Pozwól mu chodzić do woli i wąchać czego tylko kocia dusza zapragnie.
Jeśli masz dzieci, zadbaj o to, by delikatnie postępowały z kotem – jeśli chcą pogłaskać, niech to robią pomału i czule. Żadnego tarmoszenia kot, przytulania. Kot może spanikować.
10. Możesz przeznaczyć dla niego miejsce do spania – pamiętaj raz jeszcze: kot to nie pies. Nie usłucha, gdy każesz mu leżeć na czymś co wymyśliłeś. Ale kota można wziąć podstępem :- ) Nie znam kota, który by nie wlazł do kartonowego pudła! Zatem przygotuj takie pudło! Nie musisz go ozdabiać, ani robić niczego, co nakazuje Twoja gorliwość względem futrzaka :- ) Najzwyklejsze pudło pachnące nowym domem, będzie dla kociaka idealną kryjówką, bezpiecznym miejscem.
Przeznacz mu też miejsce do jedzenia; ma być takie, w którym kot zje w spokoju.
11. Nie OCZEKUJ. Nastaw się na nowe. Wykazuj cierpliwość. Obserwuj.
12. Przebywaj z kotem jak najwięcej, baw się, miziaj, mów do niego. Nie musisz przygotowywać specjalnych zabawek; kawałek sznurka wystarczy! Zapamiętaj: kartonowe pudło + kawałek zwykłego sznurka to najlepsze asortymenty dla kota :- )
13. Udajcie się do weterynarza. Chociaż w schronisku jest weterynarz opiekujący się zwierzakami, może się okazać, czego nie odznaczono w karcie, że kot potrzebuje specyficznej karmy lub jakiegoś podrasowania w postaci witamin.
14. A jeśli jest już w domu inny kot? Ta myśl spędzała nam sen z powiek. Jak się okazało, niepotrzebnie. Trzeba tylko umiejętnie przeprowadzić socjalizację. Na czym to polega? – zapytasz.
U nas sprawdził się sposób tymczasowego oddzielenia. Wyglądało to tak, że kot –rezydent (czyli nasz Mistrz Zen) mieszkał sobie jak do tej pory, a Małpa została wcielona do łazienki – to jedyne pomieszczenie, skutecznie oddzielone drzwiami. Tam prowadziła życie przez 5 dni. Mistrz Zen wiedział, że w domu JEST ktoś nowy! Czuł ją przez drzwi. Obydwa koty „kontaktowały się” a raczej oswajały ze sobą, przez dziury w drzwiach :- ) W końcu czwartego dnia daliśmy się im poznać. Wiedziałam, że raczej nie obejdzie się bez łapoczynów bo koty muszą ustalić między sobą pewien porządek, wyznaczyć teren. I nie ma sensu się mieszać w te łapoczyny bo….można dostać po łapach. Jednak warto mieć przygotowany ręcznik – gdyby było za ostro między kotami, po prostu rzuć w nie ręcznikiem – to rozproszy rozjuszoną gawiedź, a nikomu nie stanie się krzywda.
Zatem socjalizacja – dobrze by było, gdyby była przeprowadzana stopniowo: niech najpierw koty się „wyczują” ale nie widzą. Niech przyzwyczają się do swojej obecności i po kilku dniach – tutaj musi zadziałać Twoja intuicja! – spotkać oko w oko, wąs w wąs.
My na tę okazję przygotowaliśmy kilka kartonowych pudeł; rozłożyliśmy je tak, by koty miały zróżnicowane kryjówki. I one to świetnie wykorzystały! Poznając się, chowały się za/pod/przed/w pudłach, mając z tego więcej zabawy niż stresu :- )
15. Teraz nie pozostaje Ci nic innego jak dołączyć do licznych, kocich, fejsbukowych grup; nim się nie obejrzysz będziesz lajkować każdą kot-focię :- )
16. Raz jeszcze: wykaż cierpliwość, wyrozumiałość, nie bój się tego, co może okazać się dla Ciebie nowe; może do tej pory miałeś/aś inne doświadczenia z kotami. TEN jest inny, jest Twój, a Ty jego.
Powodzenia!
Ps. Jak zaadoptować psa TUTAJ.
Macie jakieś doświadczenia z adopcją zwierzaka? Podzielcie się.