Jakie zasady zastosujesz, kierując grupą turystyczną?
a) zasadę jednomyślności
b) większości demokratycznej
c) decyzje należące do pilota
d) żadną z wymienionych
To jedynie jedno z pytań, kropelka w oceanie pytań podczas egzaminu na pilota wycieczek. Takiego wyzwania podjęłam się wiele lat temu, gdy postanowiłam połączyć przyjemne z pożytecznym czyli podróże z zarobkiem.
Pilot wycieczek musi być zarówno znawcą danego regionu z całym jego dobrodziejstwem, doraźnym prawnikiem, znawcą prawa celnego, pielęgniarzem, nauczycielem, tłumaczem jak i mediatorem.
>> Jakie wymagania formalne stawia kandydatom na pilota wycieczek ustawa o usługach turystycznych?
Nadludzkie. Ten egzamin był najtrudniejszym egzaminem w moim życiu, ponieważ był całkowicie nieprzewidywalny. Niewinne pytanie z odpowiedziami a,b,c,d mogło według życzenia komisji, prowadzić do innego, już bez możliwości wyboru, a to do kolejnego, i kolejnego…
Mówię o etapie II czyli pytaniach otwartych, do którego przechodzili szczęśliwcy po zaliczeniu testu. Następnym etapem……
>> Na czym polega obowiązek opieki nad uczestnikami wycieczki, obciążający biuro podróży i pilota?
No to już jestem pilotką! Po kilku miesiącach przygotowań do tej roli i kompletnej wtopie podczas wycieczki do Pragi kończącej kurs wiem już, że nie chcę chodzić z żółtą parasolką tudzież chorągiewką po mieście z ogonkiem turystów. Wybieram wahadła. Na dobry początek.
>> W jakich formach może pilot podjąć współpracę z biurem?
Wahadła to fajna sprawa; jadę sobie z turystami autokarem , powiedzmy do Grecji i podstawiam ich rezydentowi, na którego spadnie wiadro pomyj, które zdążyło napełnić się w czasie 26 godzin jazdy i zanim miarka przebierze się całkowicie, ja zdążę wrócić do Polski z kolejną grupą. Tymczasem czeka mnie około 9 godzin na plaży!
>> Wskaż rolę pilota w reprezentowaniu organizatora turystyki wobec kontrahentów.
– Witam państwa serdecznie w imieniu swoim i biura podróży X! Nazywam się Iwona D i będę państwa pilotem na trasie Polska-Thassos.
Ten tekst zawsze uwalniał we mnie pierwsze, pozytywne emocje związane z podróżą; kierowcy autokaru zaczynający nową podróż, turyści, pełni nadziei na udane i wyczekane wakacje i ja: chcąca płynnie, dyskretnie i profesjonalnie doprowadzić ich do miejsca, na które czekali cały rok.
Nie byłabym jednak sobą, gdybym spędziła 26 godzin w całkowitym milczeniu! 26 godzin to sporo czasu. Człowiek zdąży zatęsknić za celem podróży tak bardzo, że aby dodać sobie pewnej otuchy, wprowadza w ten świat bajkowych wyobrażeń również turystów, którzy najpewniej będą widzieli Thassos po raz pierwszy. I ja to właśnie robiłam! Zaczynałam bardzo delikatnie, od wzbudzenia ciekawości w podróżujących, mijanymi miejscowościami, a gdy zbliżaliśmy się do Grecji, zamieniałam autokar w wyprawę pod tytułem „śladami Aleksisa Zorby”; włączałam grecką muzykę i zaczynałam snuć opowieści o miejscu, któremu postanowili poświęcić w tym roku dwa tygodnie swojego życia. Przyjemnie jest odczuwać w autokarze po bardzo długiej podróży, ożywienie, radosne oczekiwanie, zaciekawienie każdym elementem mijanego krajobrazu, by wreszcie wziąć mikrofon i powiedzieć:
– Bardzo dziękuję państwu, również w imieniu kierowców za wspólną podróż. Znieśliście ją państwo nad wyraz dzielnie. Pilotowanie państwa grupy było przyjemnością. Dziękuję i życzę wspaniałego pobytu, pięknych zdjęć i cudownych wspomnień!
>> Scharakteryzuj transport autokarowy w turystyce.
Zanim przejdę, a właściwie przejadę do punktu granicznego, zacznę od samego początku, czyli przywitania się z kierowcami. To ważna sprawa, bo będziemy razem dzielić los przez najbliższą dobę, a potem, razem wracać.
Kierowca jest bossem i należy słuchać go we wszystkim; dotyczy to zarówno turystów jak i pilota. Kierowcy nie zależy: on poczeka, wydrze się na podróżujących, nie będzie wysłuchiwał utyskiwań. W teorii jest tak, że pilot jest bossem. W praktyce kierowca rulez!
Kierowcy są różni i ja na takich trafiałam. Wyjątkowo lubiłam jednego przewoźnika, bo z jego kierowcami nawet najbardziej nieznośne etapy podróży były całkiem…. do zniesienia. Podczas postoju kierowcy i piloci mają jedzenie za free. Wtedy też, podczas pierwszego postoju, jeśli pilot i kierowcy (jest ich zazwyczaj 2 lub 3, zmieniają się co 4 godziny) nie znają się, jest okazja poznać się i porozmawiać.
Później dochodzą życzenia kierowcy typu: kawa, herbata, które spełniałam z radością, często gęsto na górzystych serpentynach.
Wieczór to już inna bajka. Gdy dzień chyli się ku końcowi, turyści zasypiają, kończą się widoki za oknem i poruszamy się już tylko w konwoju świateł, pilot i kierowca zaczynają barowe życie; a ile ma dzieci, a jaką żonę, ile czasu nie ma go w domu, czemu jeździ „autami” i do jakich krajów najchętniej. On opowiada, ja opowiadam, ja słucham, ja pytam…. Najczęściej wtedy, gdy droga od dłuższego czasu jest jednostajna, nudna. Żeby nie zasnął. Kierowcy „aut” to profesjonaliści, ale wolę trzymać rękę na pulsie. I jest:
>> Etapy odprawy celnej w różnych sytuacjach granicznych
To jest etap, podczas którego nierzadko wstaję z fotela rzucając piorunami na prawo i lewo. W myślach oczywiście. A wiecie czemu? Bo pierwsza kontrola celna, ilekroć jedziemy do Grecji ma miejsce około 22.00 i to jest mój kryzys numer dwa; czyli nie pierwszy, ale największy. Pierwszy (jeśli wyruszamy około 7.00 ) ma miejsce około 10.00 rano gdy ukołysana przez poranne słońce, zasypiam na kwadrans. Drugi – o 22.00 gdy dojeżdżamy do przejścia granicznego Szeged (Węgry) a ja właśnie jestem na pograniczu słodkiego odlatywania w krainę snu. Wówczas wszystkie światła w autokarze zostają zaświecone, do autokaru zbliża się strażnik i tylko się modlić, by po prostu przeszedł po autokarze sprawdzając paszporty. Strażnik wiele może. Może na przykład zatrzymać autokar na kolejną dobę na poboczu ot tak. Zatem, jeśli akurat tego dnia, nie ma ochoty na przechadzkę po autokarze, a życzy sobie zobaczyć wszystkie paszporty u siebie na biurku ułożone grzbietami do góry ze zdjęciem na tej samej stronie i nie do góry nogami – niechętnie przyznaję, że trzeba się do tego życzenia przychylić.
Kiedy jechałam po raz pierwszy, a strażnik wskazał, że mam pozbierać paszporty od rozespanych ludzi i przynieść je do niego, zapytałam, czy nie może się po prostu przejść po autokarze i je sprawdzić. Zwłaszcza, że kilkanaście metrów dalej jest kolejna kontrola i tam z kolei mogą sobie zażyczyć (ile razy tak było!) że te same paszporty, które trzymam w ręku, mają być każdemu rozdane, bo on, pan życia i śmierci ma ochotę na spacer po autobusie.
Kierowcy spojrzeli na mnie przerażeni, a strażnik zgłupiał – najpierw więc był zgłupiały, a sekundę później powtórzył swój rozkaz. Bo prośba to nie była. Gdy wróciłam z powrotem, kierowca wydusił tylko jedno zdanie: Na przyszłość; NIGDY nie dyskutuj ze strażnikiem.
Nigdy już nie dyskutowałam.
>> Co to jest fundusz awaryjny?
Strażnik też człowiek. Lubi i zupkę chińską zjeść, i Coli się napić. Jeśli ma w dodatku te dwa rarytasy za free, i on będzie miał dzień udany, i my płynnie przemkniemy przez granicę.
Łapówki – bo tak to trzeba nazwać, nie ma rady – na granicy serbskiej zwłaszcza, przybierają taki właśnie niewinny charakter. A to Colę chcą, a to zupkę chińską, a jak nie ma, to i wodą mineralną się zadowolą. Tu jest odwieczny konflikt między kierowcami; jedni sięgają po osobiste zasoby i dają dla świętego spokoju, inni trwają w zaciętości. Obydwie postawy przynoszą właściwie podobny skutek – strażnik i tak może wszystko. Ale po wypiciu Coli jest zdecydowanie przyjaźniejszy!
Moja płeć również bez znaczenia nie jest. Strażnicy to w większości mężczyźni. I nudzi się im trochę w tych budkach, poza tym to praca pełna napięć, bo trzeba wychwycić potencjalnego przemytnika, rozebrać mu samochód na części pierwsze a i jego samego, porządnie przetrzepać. Jeśli pojawia się zatem jasnowłosa, uśmiechnięta dziewoja, dzień potrafi wyglądać inaczej! Trochę pożartujemy, trochę się popytamy – raz takie żarty skończyły się dla mnie wpisem numeru osobistej komórki do paszportu (Serbia) innym, niby-że-nie-słyszę uwagami turystów, jako że flirtuję ze strażnikami, przez co stoimy na granicy. Aby dać kres tym pomówieniom, wzięłam mikrofon i wyjaśniłam na forum, że gdyby nie moje „flirty” stalibyśmy właśnie na poboczu i wtedy dopiero byłoby utyskiwanie, że gdyby pilotka flirtowała ze strażnikiem, to byśmy nie stali!
>> Pilot z grupą turystyczną w autokarze – przedstaw procedury związane z przewozem.
Bardzo ciekawą częścią podróży autokarem są sami turyści. Z doświadczenia stwierdzam, że jeśli po wyczytaniu listy obecności, wszyscy zajmą miejsca w autokarze i możemy ruszyć, jest to sukces.
Zdarza się oczywiście, że problemy pojawiają się już na tym etapie: (autentyczne) biuro złośliwie posadziło turystę na miejscu koło huczącego silnika, biuro zapomniało, ze turysta ma za długie nogi i musi siedzieć na środku, turysta nie chce siedzieć obok WC, turysta mówił przez telefon, że za 40 km dosiada się jeszcze kuzyn z kuzynką, którzy MUSZĄ siedzieć naprzeciw niego….
Te problemy wydają się być nie do rozwiązania, zwłaszcza, gdy zgłasza je wiele osób lub w co najmniej jedną osobę poboczną, to godzi. Już po pierwszym wyjeździe zauważyłam, że nie jestem w stanie pełnić roli dobrej wróżki. Wtedy kierowcy zaprezentowali jak to najskuteczniej wygląda w praktyce:
– Proszę państwa, nie ruszymy, dopóki wszyscy nie będą siedzieć na miejscach.
Koniec kropka. Po kilku minutach kotłowania, turyści zauważają, że kierowca nie żartował. Zajmują miejsca, nawet to przy silniku i możemy ruszyć.
Pilot ma lepiej. Bo ma dla siebie dwa miejsca z przodu. Może też przemieszczać się po autokarze ile dusza zapragnie, może siedzieć na miejscu z samego przodu – co prawda najbardziej niebezpiecznym, bo nieobjętym ubezpieczeniem, ale za to nogi można wyłożyć na desce rozdzielczej i widzieć wszystko. Może też siedzieć sobie na schodkach (moje ulubione miejsce) i gawędzić z kierowcą, a jeśli jest typem samotnika, to może usiąść na najniższym schodku koło WC i nie patrzeć na nikogo.
Turyści podczas pobytu: Podczas samego pobytu, turyści również nie siedzą bezczynnie. Ten fenomen jest dla mnie nadal zagadką, gdy za 450 zł/os. człowiek spędza w Grecji 10 dni, z wyżywieniem i potrafi po powrocie napisać niepochlebną notkę o biurze podróży, że codziennie na śniadanie było to samo, że bungalow stał tuż przy ruchliwej drodze, że przy prysznicu nie było kotarki.
Przyznaję, spędzałam wakacje podczas których na śniadanie mogłam wybrać kuchnię brytyjską, francuską, włoską. Gdzie na licznych paterach stały wszystkie rodzaje tortów, ciast, ciasteczek, deserów. Miałam pokój w widokiem aż na morza horyzont, a w łazience wygodną wannę. Ale płaciłam za pobyt (lata temu) 2500 zł, a nie 450.
>> Scharakteryzuj transport autokarowy w turystyce.
Autokary, którymi wozi się turystów są coraz nowocześniejsze. Nie oznacza to wcale, niestety, że są coraz wygodniejsze dla turystów czy bezpieczniejsze . Powiedziałabym, że wręcz przeciwnie. Miejsce kierowcy jest bardzo wygodne! Jego fotel to prawdziwy bajer! Siedzenia przeznaczone dla turystów mają mało miejsca na nogi i po kilku godzinach można odczuć pierwsze tego skutki.
Moja rada: przy odczuciu nieznośnego już dyskomfortu, można nieco „zjechać” z siedzenia, podkulić nogi i kolana, które będą wyżej od tułowia, oprzeć o fotel przed nami.
W autokarze jest świetnie działająca klimatyzacja. Jest ona podzielona na część dla kierowców i dla turystów. Podróżujący, którzy siedzą na pierwszych miejscach mogą się nieco skarżyć na chłód – ale nie ma sensu prosić kierowcy, by podkręcił klimatyzację ; jeśli kierowcy zrobi się zbyt ciepło, to zaśnie za kierownicą, a tego nikt nie chce.
Dwie rzeczy uratują zmarzlucha przed taką sytuacją: skarpetki i ciepła, rozpinana bluza, która posłuży jako tymczasowy pled. Lub pled – ja woziłam mały, polarowy koc, który okazał się remedium na jazdę przez noc.
Nowoczesne autokary, jeśli się zapalą, spłoną w ciągu 2 minut doszczętnie. Ale właściwie…. Po co to komu wiedzieć?
Pod tą dużą deską rozdzielczą z przodu, jest lodówka, w której kierowcy trzymają swoje napoje. Świetny patent!
Kierowcy zmieniają się co 4 godziny, co mierzą im tachometry, a zwolniony kierowca zazwyczaj smacznie śpi w „budzie” obok schodów środkowych.
Fotel pilota służy tak naprawdę do tymczasowego użytku, na przykład podczas prezentowania poszczególnych walorów miasta. Pilot, o ile decyduje się spędzać na nim całą podróż, robi to na własną odpowiedzialność. Jak wspominałam, ten jedyny fotel nie jest ubezpieczony.
Środki ostrożności Ludzie mają różną wyobraźnię, niektórzy na bardzo niskim poziomie i takie osoby wywołują u mnie ostry sprzeciw, zwłaszcza, jeśli podróżują z małymi dziećmi. Umówmy się: długie podróże NIE SĄ dla osób z małymi dziećmi. Jeśli macie w zamiarze udać się na wczasy autokarem ze swoją małą pociechą, to przynajmniej posłuchajcie, co mam w tej kwestii do powiedzenia:
Dziecka NIE WOLNO wypuszczać z siedzenia na przejście! Gdy kierowca jest zmuszony nagle zahamować, ja, osoba dorosła, będąca na przejściu najprawdopodobniej wyląduję na przedniej szybie, rozbijając ją (koszt: 10 tys.zł) i najprawdopodobniej zginę. Dziecko, które jest lżejsze, poleci na tę szybę na pewno i zginie. Nikt go nie zatrzyma, nikt niczego nie zrobi. Takie coś dzieje się za szybko, nie ma czasu zareagować wewnątrz pojazdu, gdy trzeba opanować sytuację na zewnątrz. Gdy autokar gwałtownie hamuje, to nie jest tylko lekkie szarpnięcie! Pomijam już fakt, że przepisowo, wszyscy uczestnicy podróży powinni być PRZEZ CAŁĄ podróż zapięci pasami!
>> Uzasadnij potrzebę sprawozdania pilota z imprezy turystycznej.
26 godzin podróży to dużo. Zanim nie odbyłam takiej podróży po raz pierwszy, nawet nie potrafiłam sobie tego wyobrazić! Z biegiem czasu okazało się, że dla mnie jako pilota, ta wycieczka ma etapy. To, co z punktu widzenia turysty wydaje się jednym, nudnym ciągiem dzielonym na „jasno” i „ciemno” dla mnie było ściśle poćwiartowane. Dzieliłam podróż na etapy w odstępie 4-godzinnym. Bo co 4 godziny była przerwa. Wiedziałam też, gdzie będziemy o godzinie 10.00 jeśli o 6.00 wyruszyliśmy, gdzie o 14.00, a gdzie o 18.00. O 22.00 zaczynały się przejścia graniczne, więc czas zaczynał mijać inaczej; od kontroli do kontroli.
Moim ukochanym momentem było przejechanie kontroli w Bułgarii i dotarcie do greckich strażników – zwykle wtedy witał nas nieśmiały, brzoskwiniowy wschód słońca . Po czym pojawiali się greccy strażnicy; to był zupełnie inny świat ! Roześmiany, pomocny, zapraszający!
Dość zabawnym zestawieniem był także mój bagaż w porównaniu z bagażem turystów; ich walizkami, wielkimi torbami podróżnymi i moją… torbą nieco większą od podręcznej torebki, w której miałam następujące rzeczy: polarowy kocyk, kosmetyczkę, teczkę pilota, aparat fotograficzny i telefon. Po co więcej ?! Za pierwszym razem jednak, wzięłam walizkę – jakbym sama jechała na wczasy! Dobre sobie …
>> Omów procedurę przyjęcia gościa w hotelu.
Jak wspomniałam na początku, pilot przebywa długą drogę, podczas której musi być czujny jak ważka, ale gdy widzi nadchodzącego rezydenta, może sobie pogratulować zakończenia imprezy. Przynajmniej na najbliższe 8-9 godzin.
Jeśli turyści zdążyli się w czasie podróży czymś zniesmaczyć, rozczarować, wnerwić, to wszystko pójdzie w kierunku rezydenta. Tak, to mało wdzięczna rola, bo jeśli biuro nawali z czymś, co jest ewidentnie winą tylko i wyłącznie biura, a nie człowieka znajdującego się prawie 2 tysiące km dalej, to i tak dostanie się rezydentowi – bo on jest najbliżej i jest teraz. Można się na nim wyżyć, zanim się zapomni, o co szło czy czekać dwa tygodnie aż emocje opadną i iść z tym do organizatora po powrocie!
>> Scharakteryzuj nagłe możliwe zdarzenia w procesie realizacji imprezy.
Chwała Bogu, nikt nigdy podczas wycieczki autokarowej mi się nie rozchorował, nie upił (przesadnie) i nie nastąpił nagły zgon. Co nie oznacza, że nie doznałam ani razu czegoś w stylu momentu zaskoczenia! Na przykład jak wtedy, gdy okazało się, że nie ma dla mnie miejsca w autokarze; jechał rezydent, jechało kilku kierowców, a że jeden wysiadał dopiero w Serbii, do Serbii jechałam siedząc na schodku koło kierowcy.
Innym razem nie miałam gdzie zatrzymać się na 9 godzin. To akurat zdarzało się często i było nieco deprymujące bo po prawie 30-godzinnej podróży człowiek ma ochotę wziąć prysznic. Stanęło na tym, że ja i inny, młody pilot-rezydent dzieliliśmy razem pokój i łóżko w jednym z hoteli w Paralii. Na szczęście hotel posiadał świetny basen na tarasie, z jacuzzi. Skorzystałam.
Czasem rezydent, widząc bezdomnego pilota przejmuje inicjatywę i proponuje mu zarówno prysznic jak i odpoczynek we własnym łóżku – w towarzystwie swojej osoby. Bez odzienia. Również się zdarzyło. Nie skorzystałam.
Oczywiście, wszystkie te niedogodności wynikają z organizacji biura podróży – nie chce być inaczej. No, ale…. Co przygoda, to przygoda!
>> Wynagrodzenie pilota – omów możliwe zasady.
Kilka lat temu za dobę pracy podczas wyjazdu wahadłowego (3 dni do Grecji tam i z powrotem) pilot zarabiał średnio 100 zł netto.
Praca pilota jest wyczerpująca (w czasie 72 godzin śpię w sumie około… 1h może nawet nie) ale przyjemna. Śpię bardzo mało, bo muszę czuwać w autokarze; nie tylko podczas kontroli, ale czasem turyści czy kierowcy (częściej) chcą o coś zapytać, upewnić się, poinformować – muszę być do dyspozycji cały czas. Niby mam te 9 godzin przerwy na miejscu, ale gdy wyspa budzi się do życia, słońce wschodzi coraz wyżej, a morze zachęca do orzeźwiającej kąpieli – chciałoby się wam spać?! Spałam tylko jeden jedyny raz- podczas mojego pierwszego wyjazdu. Zasnęłam na plaży i do kraju wracałam jedynie w cienkiej koszulce i lnianych spodniach – nie byłam w stanie założyć niczego więcej. Spaliłam się niemiłosiernie. Spanie nie jest bezpieczne! Nigdy więcej nie spałam.
Gdy jestem na miejscu, rozkręcam się pomału, po długiej podróży. Po prostu…. korzystam z uroków tej pracy!! ….. żeby ponownie po 9 godzinach wsiąść do autokaru i powiedzieć:
– Witam państwa serdecznie w imieniu swoim i biura podróży X! Nazywam się Iwona D i będę państwa pilotem na trasie Thassos – Polska. Mam nadzieję, że państwa pobyt na wyspie był udany i jeszcze nie raz podczas zimowych wieczorów zamajaczy z uśmiechem w państwa wspomnieniach!
Cytaty – pytania pochodzą z książki “Testy i pytania z zakresu turystyki” wyd. Proksenia.