Być może właśnie zastanawiasz się, gdzie spędzisz wakacje? Urlop, wczasy, wakacje, odpoczynek – te przyjemne tagi są coraz bliżej i chociaż nie lubię podróżować w środku sezonu, też zaczęłam myśleć o różnych miejscach, które miałabym ochotę odwiedzić.
Nie mam pojęcia jakimi wspomnieniami będzie uwieńczony mój tegoroczny urlop- na razie szukanie ofert wakacyjnych kwadratuje moją głowę.
Ale póki co, opiszę Wam miejsce, które dobrze znam. Możliwe, że też je rozważacie lub…. Macie swoje wspomnienia – nie wahajcie się umieszczać postów w komentarzach :- )
Prawie wszystkie miejsca przedstawiam na dole, na zdjęciach.
Kreta
Jak wiadomo (bądź nie) największa z greckich wysp, najbardziej wysunięta na południe, tuż nad Afryką, co ma swoje konsekwencje (tudzież plusy) w środku lata.
Podróż TAM i Z POWROTEM
Najprawdopodobniej wybierzesz opcję z biurem podróży – i nie będzie to zła opcja. Tylko upewnij się, że dostajesz dokładnie to, czego pragniesz. O tym za chwilę.
Możesz też wybrać wakacje na własną rękę. W każdym razie, w obu przypadkach czeka Cię 2,5h lot samolotem do Heraklionu (Irakleio) lub Chanii, czyli na północne wybrzeże Krety.
Szczerze nie radzę wyprawy autokarem, a potem naturalnie i koniecznie: promem. To byłaby droga przez mękę i musiałabyś mieć naprawdę sporo urlopu! Skoro ja dałam radę samolotem, a nienawidzę latać, Ty również dasz radę!
Z powrotem, o ile jedziesz z biurem, podróży, nie musisz martwić się o nic; autobus Cię zawiezie pod same drzwi lotniska.
jeśli jednak jesteś turystą zbuntowanym i chcesz opuścić Kretę nieco po sezonie (po 1.X) to z Krety wydostaniesz się drogą morską (prom np. Minoan Lines z Heraklionu do Aten wypływa codziennie o 21.00. Jeśli są nadzwyczajne warunki pogodowe typu: sztorm, prom wypłynie dopiero następnego wieczoru) a następnie z Aten polecisz do domu samolotem. To dłuższa wyprawa, bo sama podróż promem trwa ok.8h.
Samo przemieszczanie się po wyspie jest dobrze zorganizowane; klimatyzowane, bardzo wygodne autokary podróżują często, a kierowcy są skłonni zaczekać na tych biegnących do autobusu :- ) Bilet np. z Hersonissos do Heraklionu kosztuje około 5 euro.
Po pierwsze: ludzie
Kto spędza wakacje na Krecie, w ogóle w Grecji, bardzo szybko poddaje się urokowi siga-siga (pomału) pod wpływem którego poruszają się mieszkańcy wyspy. Lubią również powtarzać jak mantrę ten zwrot, może dlatego, by przywołać się do porządku, gdy zaczynają się spieszyć? ;- ) Ta opcja przestaje mieć znaczenie, jeśli chodzi o podrywanie turystek. Tu należy wykazać pośpiech (urlop bowiem nie trwa wiecznie) a wprawni Grecy wiedzą, którą dziewczynę można jeszcze zbałamucić, a na którą szkoda już czasu. Rzecz jasna rokuje ta nieopalona, bo to znaczy, że dopiero przyjechała.
Kreteńczycy mówią po angielsku, ale z najzabawniejszym akcentem, jaki kiedykolwiek słyszałam. Zacytuję dosłownie: Go to the bic, make sandłic wiz ciken and kecap :- D Natomiast ze słowem bitch nie mają jakoś najmniejszego problemu. Fenomen!
Tą drogą odkryłam jeszcze jedno: jeśli napotkany Grek NIE mówi w TAKI sposób, to pewne na 99%, że jest Albańczykiem (1% to student filologii angielskiej). Albańczycy często nie przyznają się do swego pochodzenia. Nie są lubiani przez większość Kreteńczyków, którzy najbardziej lubią tylko siebie.
Tak, Grecy są wielkimi patriotami, co wielokrotnie zakrawa o skrajny nacjonalizm. Ma to jednak swoje plusy: pomagają sobie wzajemnie, a greccy policjanci mandaty najchętniej wlepiają obcokrajowcom za niezapięte pasy, niż rodakom, za jazdę pod wpływem alkoholu.
Ogólnie, Policja to NIE TO SAMO co u nas. Policjanci są bardzo pomocni, uczynni, mili, nie ma dla nich problemu by cię podwieźć wieczorem, gdy ucieknie ci autobus (oczywiście nie dzwoń w tej sprawie na posterunek…) Gdy jedziesz samochodem, potrafią cię zatrzymać tylko po to, aby cię poinformować o jakichś , czasem niewielkich, trudnościach na drodze. Ilekroć bywałam na posterunku Policji w Hersonissos, to z czystej przyjemności; przychodziłam sobie pogadać z policjantami ;- ) Identyczne zdanie mam o straży granicznej. Tam, gdzie Bułgar, Serb czy Węgier gra złego glinę z zachciankami, Grecy rozkładają nad tobą całe słońce Hellady już od pierwszego metra na greckiej ziemi!
Grecy szalenie lubią (ale kto nie lubi?!) gdy turyści znają choć kilka słów w ich języku. Mówię po grecku, więc udało mi się załatwić wiele, zdawałoby się trudnych spraw, dotrzeć do wielu miejsc, mniej dostępnych dla turystów i usłyszeć niejedną, ciekawą historię. Nie musisz mówić biegle!…wystarczy, że poznasz kilka podstawowych lub interesujących słów po grecku, by nawiązać…kto wie, może przyjaźnie na całe życie? :- )
Przez żołądek do Grecji
Skłamałabym mówiąc, że ubóstwiam grecką kuchnię! Ale skłamałabym również mówiąc, że jest mi ona obojętna. Lubię kilka jej…elementów. Kocham okrę (wpisz w gogle, znajdziesz) i mogłabym ją jeść w potrawce pomidorowej codziennie. Podobnie jak ziemniaki z pieca, spanakopitę/tiropitę, baklavę i kaïdafi. Nie lubię rzeczy z grilla, typu suvlaki (szaszłyki); niedopieczone mięso do mnie mnie przemawia. Sałatka grecka (horiatiki) jest najlepsza w ….polskim wydaniu, ale po grecku doceniam ją za prostotę. Otóż jest to prosta, wiejska (stąd nazwa) sałatka z sezonowych warzyw z plastrem sera feta (w Grecji pyszny!) na górze i kilkoma oliwkami z pestką.
Słodycze są…bardzo słodkie. Baklava, kaïdafi, bugatsa królują w tym względzie! Składnikami powtarzającymi się są; miód i orzechy pistacjowe – moja miłość .
Nie ograniczaj się jedynie do jedzenia hotelowego, które tych cudów nie oferuje – pomyszkuj, pochodź po zakamarkach miasteczka i poszukaj tamtejszego jedzenia. Popytaj tamtejszych o elliniko fajito (greckie jedzenie) na pewno wskażą ci właściwe miejsca!
Co przywożę z Krety?
Mydło. Moja odpowiedź nie mogła zabrzmieć bardziej prozaicznie, ale cóż poradzić, skoro to prawda. Uwielbiam tamtejsze mydło z oliwy z oliwek (na bazarkach do kupienia za 1e, w sklepach nieturystycznych za ok. 70 centów) – podobno nie uczula ono nikogo, co mogę potwierdzić – ja od lat używam go zarówno do drobnego prania jak i do mycia naturalnie. Są różne opcje; albo >czyste< albo z dodatkiem ziół. Obecnie na mojej wannie spoczywa takie z tymiankiem. Pięknie, naturalnie pachnie.
Miejscowości, które masz do wyboru
Bardzo nie lubię w ten sposób konstruować tytułu, ale niestety nasze biura podróży mają zawsze te same, popularne miejsca i zapomnij, że znajdziesz coś na południu lub zachodnim wybrzeżu Krety. Najpewniej czekają Cię wakacje na północy Krety – a tu jest co wybierać. Spójrz:
Hersonissos o tym mogłabym książkę napisać i kiedyś na pewno to uczynię. Jest to chyba najpopularniejszy kierunek wakacyjny na Krecie, wybierany przez zarówno niemieckich emerytów jak i polskich dwudziestolatków. Szczerze: to miejsce polecam zdecydowanie tej drugiej grupie.
Hersonissos to miejsce dla ludzi, którzy lubią imprezy, nie przeszkadza im hałas i fakt, że miasteczko idzie spać około 4.00 rano. Ogromny kompleks Star Beach Hotel zapewnia rozrywkę całej okolicy do godzin „nad ranem” zwłaszcza, gdy miejsce mają imprezy tematyczne jak biała noc (wszyscy uczestnicy ubrani na biało) czy noc w pianie (ogromne ilości wszędzie walającej się piany, wszyscy w pianie). Warto jednak zaznaczyć, że wybrzeża, począwszy od Malii (Malia – chyba jeszcze bardziej imprezowa miejscówka niż Hersonissos. Wybierana chętnie przez niemieckich i brytyjskich nastolatków. Ma piękne plaże) poprzez Hersonissos, do Analipsi, są bardzo ładne.
Hersonissos, podobnie jak wcześniej Malia, Stalida/Stalis i później, jak Anissaras, posiada jedną, główną ulicę (nazwa: B/Venizelau), na obrzeżach której toczy się „życie” czyli sklep na sklepie (tzw. ”markety”, sklepy z pamiątkami, sklepy ze >wszystkim po 1,50 euro<, bary, kafejki oraz hotele).
Jeśli wybierasz biuro podróży – nie masz się co martwić o wyżywienie. Ja bardzo lubiłam jadać obiady lub (realniej) kolacje w miejscowej kantynie.
Hersonissos ma uroczy port – warto tam bywać. Nocą jest oświetlony, pełen życia, bo w pobliskich dyskotekach, które najczęściej wychodzą na ulice z imprezami, ludzie bawią się do rana. Warto wyjść na górę w porcie- zobaczysz ruiny czegoś, co zapewne kiedyś wyglądało całkiem okazale. Możesz też wejść do maleńkiej kapliczki pod tym wzniesieniem i zapalić jedną z popularnych, greckich, szczupłych świeczek.
Jeśli masz dość zgiełku, wystarczy, że udasz się nieco w górę (ok. 5 min. piechotą) a znajdziesz się w uroczej miejscowości o wdzięcznej nazwie Kutulufari -zaraz obok jest Piskopiano.
Co tam zastaniesz…. Wąskie uliczki, mnóstwo kwiatów zwisających z przydrożnych murów, drzewa cytrusowe i oliwne, wiele tradycyjnych domków, na zewnątrz których siadują tubylcy. Jest wielu turystów, ale poruszają się oni jakby w rytm życia Kutulufari.
Jeśli chcesz poznać życie na wioskach, udaj się do Mohos lub Lasithi. Na mnie wrażenie zrobiła wioska Agios Thomas. To w głąb Krety, około 30km od Heraklionu. Kiedy przypomina mi się wjazd do niej , jednocześnie słyszę muzykę i jest to soundtrack z „Hobbit – unexpected journey”! Tadadadaaaa ta ta ta ta ta daaaa; ja w obliczu surowego klimatu Agios Thomas, której mieszkańcy żyją w ścisłej enklawie. Gdy wyjechaliśmy samochodem z kierowcą-tubylcem na samą górę, poczułam, jak pachną góry i powietrze górskie. Usłyszałam kojącą, zieloną ciszę. Gdy weszłam do hotelu z kamienia i zobaczyłam przez wielkie okna całą okolicę, uznałam – pamiętam- że to idealne miejsce do pisania powieści.
Co do głównego miasta- Heraklionu, również go lubię choć sama nie mogę uwierzyć, że to piszę. Gdy 10 lat temu pojechałam tam po raz pierwszy, zgubiłam się z 300 razy i miałam wrażenie, że chodzę w kółko. Powiedziałam sobie wtedy: Nigdy więcej noga ma tu nie stanie!
No ale… że jestem osobą, u której powiedzenie „Nigdy nie mów nigdy” ma wyjątkowo elastyczne zastosowanie, podjęłam się tej próby jeszcze raz…i jeszcze…. I znowu. Uznałam wówczas, że Heraklion jest do okiełznania i że jego centrum (port i rejony powyżej portu) są całkiem przyjemne. Po porcie a raczej po średniowiecznej fortecy weneckiej, można pochodzić, podumać, posiedzieć na skałach, być zmoczonym przez uderzające fale, można też pozachwycać się niesamowitym turkusem wody w przystani z łodziami rybackimi, lub przejść się wzdłuż pomostu, przy którym cumują ekskluzywne jachty z całego świata i pomarzyć, że ma się jeden na własność. W środku Heraklionu znajduje się bardzo ciekawa fontanna. Jej nazwa to Morosini, pochodzi z początków 17 wieku; gdy ostatnio robiłam jej zdjęcie, zauważyłam (i uwieczniłam) staruszkę, która –zapewne wiedziona doświadczeniem – wyławia monety z fontanny, za pomocą wędki z magnesem. Niesamowite!
Moim szczęściem było również poznać tak znakomite miejscowości jak Rethymno, Chania i Agios Nikolaos. Tę trzecią nazywam zawsze >miastem pod górkę< bo wszędzie, gdzie by się nie szło, jest pod górkę. Agios Nikolaos ma uroczy, mały port.
Porty Rethymno i Chanii są wyjątkowo piękne. Obydwa w stylu weneckim, z fortecami, po których pochodzić – zachęcam. Nie jestem fanką historii, ale to ciekawe uczucie chodzić po porcie Chanii, po jego ruinach, zakamarkach i wyobrażać sobie na bieżąco, co mogło tu być wieki temu, jak ówcześni ludzie patrzyli zza ich murów na całe miasto, jak witali dobijające do brzegów statki lub strzelali do nich z armat. Siedzenie nocą w środku miasta, na plaży pod palmą w Rethymno – bezcenne.
Podobnie jak wschody słońca- moja ulubiona pora w ogóle (szkoda, że tak rzadko doświadczana…) – na Krecie, na nadbrzeżu. Wiele razy przechadzałam się o brzasku z jednego końca Hersonissos na drugi ( a moje ulubione miejsce, prócz portu Limani Hersonissos znajduje się po drugiej stronie portu. Bo ja Hersonissos za pomocą tego portu, dzielę na 2 części; jedna jest tam, gdzie Star Beach hotel a druga, na lewo od portu. Tam też znajduje się plaża nudystów i piękne, ciche zakątki) gdy doskonale ciepły wietrzyk muskał moje łydki i ramiona, przywołując bryzę znad morza.
Po kilku tygodniach pobytu miałam dość turystów i zgiełku oraz tego, że każdy metr kwadratowy w miasteczku jest zajęty przez człowieka, ale bardzo lubiłam, gdy miasteczko jeszcze spało (do około godz. 10 rano) przechadzać się boso pustymi uliczkami, po nagrzanych jeszcze płytach, aby potem zejść do portu i iść dalej wybrzeżem.
Jeśli wybierasz się na Kretę, życzę Ci równie wspaniałych wspomnień, do których –tak jak ja- będziesz wracać po latach : – )
Masz jakieś pytania, lub chcesz się czymś podzielić, co dotyczy „Twojej” Krety? Pisz w komentarzach
: – ) A tymczasem: Heretismous! (Pozdrowienia) Zapraszam do galerii poniżej. Jesli klikniesz na zdjęcie, zobaczysz je w pełnym rozmiarze.
Będzie: Opcja na wakacje: wyspa Thassos (już dostępna)