Ten post już od samego tytułu brzmi inaczej, ale folgować to sobie można było tu czy tu. Jeśli chodzi o koty, sprawa wygląda dokładnie na odwrót: czyli najpierw kot, potem cała reszta, w domyśle: człowiek. Bo my, człowieki jesteśmy dopełnieniem kociego życia. Zanim zaczniesz się pławić w chwale, miałam na myśli właściwie bardziej przedmiot wielofunkcyjny; taki z funkcją otwierania puszek, drzwi, okna itd. czyli z funkcją tego wszystkiego, co kot by zrobił sam, gdyby miał ręce zamiast łapek.
„Proszę tylko o dwa posiłki dziennie i całą twoją miłość”
jak czytamy w książce „Niesamowicie rozkoszne koty” (wyd. Media Rodzina) Ile razy to plewiąc niekończący się zagonek, z pewną frustracją spoglądałam na kota leniwie przeciągającego się na jednej z grządek; gdyby naprawdę chciał pomóc, mógłby walczyć z tymi chwastami z pozycji o wiele wygodniejszej niż my – człowieki. Ale nie chce. Uważa, że tak jak żyje, jest dobrze, czyli jak go ktoś karmi, wypuszcza, wpuszcza, reaguje gdy mu się nudzi i zapobiega temu. To, co ja nazwę pozycją roszczeniową, mój kot uważa za naturalny stan rzeczy. Jeśli masz kota lub planujesz mieć – przyzwyczaj się do tego.
„Nigdy nie proś o to, czego chcesz – zawsze żądaj” (tamże)
W ten oto sposób pojawił się w naszym domu pierwszy kot- Gacek. Był mój wieczór panieński, gdy koleżanka weszła do pokoju z małą, czarną kuleczką na rękach. Gdy padło hasło „Do kogo pójdzie kotek, ten go bierze” a czarna kulka z ogromnymi, nietoperzymi uszami wskoczyła na moje kolana (a wcale nie byłam po drodze!) nasza dwuosobowa rodzina zaczęła od tamtego momentu poznawać uroki życia z kotem.
Dziś parskam śmiechem na wspomnienie, jak kotkowi przygotowałam specjalne miejsce do spania, na którym go położyłam, by wiedział, gdzie ma „warować”. Ileż razy to ja później warowałam przy drzwiach, gdy temperatura na zewnątrz spadła o kilka stopni!
Tak oto Gacek umościł sobie wygodny kątek w naszym życiu, opanowując cały dom, zwykle cieniutkim, dyskretnym miaukiem, któremu nie sposób odmówić! Bo to wiesz, czy kot, po nocy spędzonej na zewnątrz, nie rozchoruje się, gdy nie wpuścisz go do swojej sypialni, do ciepłego jeszcze łóżka? Zwierzęta działają instynktownie, zatem wiedzą, co robić, by się ratować!
„To mój dom. Oni tylko płacą raty” (tamże)
Kot, swoim małym, niepozornym ciałkiem po kolei wypróbowuje wszystkie „zakazane” miejsca w domu. A to zaśnie na krześle pod stołem i o mało na niego nie usiądziesz, a to schowa się do pralki, torby na zakupy czy plecaka; w ten sposób o mało nie wyniesiono nam z domu jednego kota, gdy znajoma po wizycie zarzuciła plecak i wyszła z domu.
Jeśli myślisz o tych wszystkich kocich gadżetach jak zabawki w kształcie piszczącej w dodatku myszy, gryzaki, drapaki, piłeczki, kuleczki, piórka – zapomnij, szkoda pieniędzy. Jeśli chcesz się okazać naprawdę dobrym człowiekiem swojego kota, idź na strych, wyciągnij najbardziej zdziadowane pudło i postaw byle gdzie; kot będzie w raju.
„Pełne poświęcenia szarpanie tapety jest zdecydowanie kluczem do wszelkiej wiedzy” (tamże)
Taki właśnie karton sprawiłam Gackowi. Był szczęśliwy chyba całe dwie doby, po czym karton poszedł w odstawkę. I tak nie pasował do naszego pokoju, więc z ulgą przyjęłam do wiadomości, że kot się już nabawił i o pudle zapomniał. Wzięłam i wyrzuciłam. Na to miejsce postawiłam pudło z albumami, dokumentami itp. Wyjechaliśmy na wakacje.
Dwa tygodnie później, moim oczom ukazała się czarna wnęka. W owym pudle z albumami. Wnęka była idealnie wygryziona na kształt poprzedniej, a ze środka patrzyło na mnie dwoje złotych oczu, które zdawały się mówić „Myślałaś, że się nie kapnę? Ty wiesz, ile czasu zajęło mi wygryzanie takiego kształtu?”.
Co zrobił człowiek? Wyjął te wszystkie albumy, dokumenty i zostawił puste pudło ku potomności. Ale żeby nie było tak łatwo jak poprzednio, zapowiedziałam Gackowi, że jeśli nie będzie w kartonie siedział na tyle, by się jakoś zwrócił, zamuruję wejście. Bo odniosłam wrażenie, że największym fun’em było przedarcie się do środka.
Następnego dnia, widząc mojego kota wcześnie rano, leniwie wychodzącego z kartonu, uznałam, ze jakiś posłuch, wypracowany przez te 3 lata razem, mam : – )
Co dwa koty, to nie jeden
Ponieważ Gacek osiągnął słuszny wiek, 3,5 roku, nie w głowie mu już było wyciąganie ziemi z kwiatków, wiszenie na kolebiącym się czubku jodły i tym podobne, niemądre zachowania. W mej głowie zrodziła się myśl o przygarnięciu drugiego kota, by ten pierwszy nie czuł się osamotniony (akurat…).
Ze schroniska wzięliśmy 2-letnią kotkę, która początkowo otrzymała rozkoszne imię Miśka, po kilku dniach zmienionej w naturalny sposób na Małpa. Po prostu ilekroć mój mąż wracał do domu, witałam go słowami „Ty wiesz, co ta małpa dzisiaj zrobiła?” – i została Małpa.
Okazało się, że Małpa ma zupełnie inny charakter niż Gacek. Tam, gdzie Gacek zachowywał zimną krew, nie odzywał się ani miaukiem, jak podczas oczekiwania na jedzenie (usiadł, patrzył człowiekowi prosto w oczy i spokojnie egzekwował podejście do lodówki i wyciągnięcie puszki) tam Małpa schizowała urządzając istny cyrk, w wyniku czego nierzadko miska z jedzeniem lądowała na jej głowie.
Dopóki Małpa nie zaczęła wychodzić, czułam się jak całodobowa niania, bo oto okazało się, że mamy kota niezwykle towarzyskiego, który w dodatku nie cierpi nudy nicnierobienia. A to, czym kot z pewnością bezpiecznie może się zająć to zabawa.
Kocie paranoje
Jest jedna rzecz, której boi się kot panicznie. Której boją się oba nasze koty; duży, pomarańczowy (teraz czerwony) potwór przez człowieki zwany Odkurzaczem. Na sam widok Odkurzacza wyjeżdżającego z pokoju obok, w celu zmiecenia wszystkiego, co małe i zbędne z wykładziny, naszym kotom twarze zamierają, a oczy dorównują wielkości pięciozłotówce. Uwielbiam ten właśnie moment, gdy pewny siebie i swej pozycji kot, zamienia się w swoją ofiarę, czyli małą, cichą myszkę, która szuka króliczej- choćby – nory by ukryć się przed małą apokalipsą.
Koci zamęt
To, że o kota trzeba dbać, każdy wie. Nie tylko zapewnić mu jedzenie, wodę (chociaż i tak najlepsza jest ta z oczka wodnego) i ciepło (nierzadko własnego ciała) ale i sterylizować, odrobaczać, szczepić i reagować za każdym razem, gdy mysz okazała się za daleko, woda w rzeczce zbyt wartka, a gałąź drzewa zbyt krucha. Kot potrafi stracić zaufanie w ciągu ułamka sekundy, gdy wyczuje w najlepszym nawet jedzeniu zapach tabletki na robaki. Możesz być pewien/pewna, że dobrze sobie zapamięta ten podstęp!
Nabić punkty u kota możesz za to podczas wizyty u weterynarza; bo to nagle lekarz jest „tym złym” a ty, tą jedyną ostoją, która uspokaja drapiąc za uszkiem i przytulając.
Znaleziska
Jeśli masz kota wychodzącego, licz się z tym, że będziesz świadkiem wielu egzekucji, bądź zostaniesz etatowym grabarzem. Ale co cię nie zabije, to cię wzmocni.
Nasze koty lubią przyprowadzać sobie do domu towarzystwo w postaci myszy i żab; ostatnio, gdy Małpa przyniosła w pysku żywą żabę, której nogi snuły się po podłodze, robiąc plamy, uznałam, że sprawę załatwię szybko i kazałam Małpie natychmiast żabę puścić. Małpa jakby zrozumiała, żaba oswobodziła się i zaczęła mnie gonić po własnym salonie! Nie sądziłam, że żaby w wyniku stresu potrafią tak wysoko i tak zawzięcie skakać! Uciekłam do kuchni, gdzie pochwyciłam oburącz pokaźną miotłę w celu wymiecenia żaby z domu. Nic z tego! Żaba zdążyła już dostać się pod szafkę. Wściekła na Małpę, która zrobiła sobie z całego zajścia spektakl, siebie sadzając w loży widza, postanowiłam biernie zaczekać, aż żaba wyjdzie sama.
Historia z żabą się nie skończyła, a za drzwiami tarasowymi pojawiła się mysz, równie żywa. Na to wszystko wszedł mój mąż, któremu myszkę udało się złapać miotełką i zaczął nerwowo snuć się z nią po tarasie, bo oto kolejny problem: co zrobić z żywą myszą? Przecież nie zrzucę jej na dół, bo zginie! Ostatecznie puściliśmy ją deską, którą wchodzą koty.
Meble zostały przesunięte, człowieki żabę ostatecznie wygoniły, a koty, niczym zahipnotyzowane siedziały, śledząc wzrokiem klatka po klatce to, co się dzieje.
Doszłam do momentu, gdy z ulgą spoglądam na mysią głowę tudzież ogonek z łapkami na tarasie; i tak już nic zrobić nie mogę, a przynajmniej oszczędzę sobie wielu minut bądź godzin, na pozbycie się z domu żywego gryzonia-zabawki.
Kot – przywilej nie dla każdego
Kiedyś sądziłam, że koty są mniej sympatyczne i zdecydowanie bardziej zdradzieckie niż psy. Wielu ludzi tak sądzi. Wynika to z dwóch przyczyn; jednej praktycznej, a drugiej psychologicznej. Praktycznej, bo koci pyszczek jest mniej unerwiony niż psi, dlatego wydaje się on mniej uczuciowy, emocjonalny, kiedy nie jest to prawdą.
Psychologiczny i najważniejszy: kot jest dla ludzi dowartościowanych. Kot to nie zwierzak dla egocentryków, skrajnych narcyzów, osób zakompleksionych, których w dzieciństwie nie chwalono za ładne rysunki.
Kot pragnie miłości i uwagi w sposób, w jaki on uzna za słuszny, nie w sposób, w jaki ty masz ochotę to okazać.
Kot nie jest dla kiepskich obserwatorów; on też cię przywita gdy wrócisz do domu, ale nie rzuci się na ciebie od drzwi, radośnie merdając ogonem; musisz być dobrym obserwatorem, rozumiejącym indywidualność każdej istoty, by zauważyć kocią radość na twoją obecność.
Kot jest dla ludzi dojrzałych, którzy wiedzą, że bezinteresownie kocha tylko Bóg. Jeśli masz kryzys istnienia, albo problemy z koncentracją, kot pokaże Ci, jak prosty i zarazem jak doskonały potrafi być dzień powszedni.
Nie wpuścisz kota drzwiami? Wejdzie oknem. Na podłodze stoją przeszkody uniemożliwiające przejście? Kot nigdy się nie skarży- znajduje inne wyjście. Ucz się od kota. Bo kot ma nie tylko postawę „Muszę przetrwać”, ale i :
– Muszę przetrwać i to najlepiej jak się da.
– Muszę przetrwać, najlepiej jak się da, bo codziennie jest tyle ciekawych rzeczy!
– Muszę przetrwać, najlepiej jak się da (codziennie jest tyle ciekawych rzeczy!) i to w taki sposób, by ludzie codziennie byli szczęśliwi, że mnie mają.
Ucz się od kota : – )
Masz kota? Czego się od niego nauczyła/eś?