Jak budować relację z Bogiem? cz. 2

Witam was serdecznie w drugiej części – mam cichą nadzieję, że coś się u Was zmieniło od poprzedniego postu na temat relacji z Bogiem ! Dziś będzie o …. sypialni i o pokoju dziennym.

 

 

Ludzie wychowani w obrządkach religijnych mają zwyczaj dzielić wszystko; ubrania na co dzień i od święta, potrawy codzienne i świąteczne – Bogu też czasem przydzielają odpowiednie krzesełko i każą zakrywać oczy, to znów interweniować we wskazanych sytuacjach.
Ja dokładnie tak samo postrzegałam Boga i „relację” z Nim, krzycząc do religijnych koleżanek, które próbowały każdego kogo się da zniechęcać do seksu; Dobra, dobra! Boga miejsce jest w kościele, ale nie w moim łóżku! – jednym słowem, dla Boga wyznaczyłam pokój dzienny, nie sypialnię.

A dziś ze mną Bóg gotuje ziemniaki, chodzi po lesie, idzie do pracy, jedzie na motocyklu  i jest obecny podczas uprawiania seksu  – z własnym małżonkiem rzecz jasna.
I ja się czuję z tym bardzo dobrze! Nie chciałabym aby Bóg zostawał w moim życiu za jakimikolwiek drzwiami. Ty też, jeśli budujesz relację z Bogiem, nie dziel życia na

 

Sacrum i profanum

 

To grzech i poczucie grzechu sprawiło, że człowiek odizolował Boga; czy nie Adam zareagował pierwszy i ukrył się przed Bogiem , przechadzającym się jak zawsze po ogrodzie? Użył argumentu „Jestem nagi”. „Skąd to wiesz?”- zapytał Bóg? (Księga Rodzaju 3, 11)

Przed Bogiem możesz być nagi, naga. On właściwie tego oczekuje – bo chce narzucić na Ciebie swoją białą szatę. On i tak Cię zna, ale czeka aż sam, sama przyjdziesz i zaprosisz Go do swojego intymnego świata – choćby był nie wiem jak bardzo pokręcony i mroczny; zapamiętaj, że dla Boga nie istnieje podział na sacrum i profanum; Twoje przebywanie z Nim sam na sam w komórce  (Mt.6,6) nie jest gorsze niż pójście z Nim do McDonalda , na mecz czy na randkę.
Dzięki temu unikniesz rozdźwięku między tym, co mówisz, a tym jak żyjesz.

 

No, chyba że robisz coś,

 

co Cię od Niego oddala – właśnie wtedy zachowasz się na Adam i koło się zamyka; znów się przed Nim chowasz, a potem czujesz się niegodny. Wtedy postrzegasz Boga jako sędziego, a siebie – winnego, który stale jest oceniany. I z relacji, w której Bóg chce być Twoim Tatą i przyjacielem, nici.

 

Gdzie mogę zabierać ze sobą Boga?

 

Wszędzie tam, gdzie nie wstydzisz się iść. A jeśli się wstydzisz, to nie idź. W amerykańskich kręgach chrześcijańskich jest popularne hasło WWJD – What Would Jesus Do (Co Zrobiłby Jezus). Nie chodzi o stałe poczucie karności, ale o to, żeby być z Nim jedno;  dojść do takiej intymności tej relacji, aby mieć Jego serce, i Jego oczy; patrzeć na świat tak jak On patrzy.
Jeśli naprawdę chcesz budować relację z Jah, nie izoluj Go od żadnej kategorii swoich spraw; (kochający mąż nie izoluje żony od swojego konta bankowego czy motocykla ;- ) )  a jeśli czujesz że tak musisz, bo nie wypada gdzieś Boga zaprosić – to nastawienie wiele Ci powie o tej sferze Twojego życia; albo potrzebuje omijania szerokim łukiem lub uzdrowienia – więc tym bardziej Go tam zaproś, niech stanie się Jego terytorium.  
Modlisz się o pracę? Poddaj Mu tę działkę, zaproś Go tam i zapraszaj stale – Bóg naprawdę się tym nie męczy, wręcz przeciwnie!

Ograniczając Boga, ograniczasz siebie.

Wiedz też, że Jah Ciebie też chce wprowadzać w Swoje głębokości , Swoją intymność!

Szukaj obecności Boga w każdym aspekcie życia – niech każdy będzie poddany Jego Królestwu; tak rodzi się Twoja prawdziwa wolność.

 

SHARE

 

Kiedy szukałam odpowiedniego obrazu do tego posta, wpisałam słowo – klucz: SHARE. I choć spodziewałam się zobaczyć oddzielonych ludzi, podziały, zobaczyłam ludzi, którzy dzielą się…ze sobą; swoim czasem, obecnością! No i od razu słowo SHARE z Bogiem nabiera innego znaczenia; już nie znaczy oddzielać się od Niego, ale dzielić się z Nim!

Życzę tego bardzo, każdemu kto to czyta; oddania, poddania, a w rezultacie wolności! Poznawaj Boga w każdej dziedzinie swojego życia – z Nim możesz o wiele więcej!

Bless you!