Wierzący niepraktykujący

Jestem wierzący, ale niepraktykujący – wiele osób tak określa swoje podejście do życia duchowego. A może religijnego?
Też się tak kiedyś określałam, mając na myśli, że coś-tam-wierzę w Boga, ale nie chodzę do kościoła, nie uczestniczę w jego obrzędach, świętach, a z czasem poszłam dalej; nie przystąpiłam do bierzmowania – i na tym etapie zakończyłam swój związek z Kościołem Powszechnym.
Jednak większość osób niepraktykujących….. od czasu do czasu praktykuje; biorą ślub w kościele, chrzczą dzieci, następnie wysyłają je do Komunii, bierzmowania, a potem uczestniczą w ślubach kościelnych swoich dzieci i ich dzieci.
To jest pierwsza wersja wierzącego niepraktykującego.

Drugą sprawą jest podejście Jezusa do kwestii praktyki wierzącego. Sprawa jest właściwie prosta; praktyką chrześcijanina, jedyną i najważniejszą jest….miłość, którą okazuje
1. Bogu
2. sobie
3. innym

w tej kolejności. I jest to miłość żywa; czyli działająca.

 

 

Nowe przykazanie daję wam, abyście się wzajemnie miłowali, jak Ja was umiłowałem; abyście się i wy wzajemnie miłowali. Po tym wszyscy poznają, żeście uczniami moimi, jeśli miłość wzajemną mieć będziecie. (ew. Jana 13, 34-35)

 

 

 

Ta druga wersja, jest wbrew pozorom prostsza, bo prowadzi do prawdy. Jeśli zdecydujesz się postawić na miłość, nie będziesz żyć w żadnym rozdźwięku. Wszystko, co będziesz robić, będzie naturalną, niewymuszoną praktyką. Po prostu zdecyduj, która definicja niepraktykującego w Tobie siedzi. I co chcesz z tym zrobić.
Dopiero, gdy się zdefiniujesz, można zrobić kolejny krok, na przykład odpowiedzieć sobie na pytanie: Co znaczy , że wierzę? :- )  O tym wkrótce.

 

Bless you!