Film tygodnia: Zakazane pragnienia kuszącą alternatywą

Judith i Brice; młodzi ale w wieloletnim związku i tak uroczy, że aż miło.  Myślisz: zostali dla siebie stworzeni, niech ta sielanka trwa! Ale gdyby trwała, nie byłoby filmu :- )  Coś musiało pierdyknąć i oczywiście zawalił facet – ale tak bardzo między wierszami;  to zapomniał o urodzinach ukochanej żony, to nie zauważył, złoczyńca, jej nowej fryzury. A to wszystko z kolei złożyło się na fakt, że gdy jego śliczna małżonka zaczęła być nękana prezentami i cennym czasem (bardzo cennym gdyż mowa o milionerze) nijakiego Harley’a, nie pozostała długo odporna na te wszystkie wdzięki opłacane ciężką gotówką ( i znów romans z $ w tle)
Te „Zakazane pragnienia” wybuchły siłą tak potężną, że nie było opcji – Judith zamieszkała na ich zgliszczach.

Ode mnie
No i użyłam słowa „zgliszcza” a to oznacza, ze coś płonęło, ale ostatecznie spłonęło. Jeśli sądzicie, że pospali ze sobą, a potem się im odwidziało, Judith wróciła do męża błagając na kolanach o przebaczenie, to utknęliście w stereotypie :- ) A to oznacza, że warto obejrzeć ten film, bo nie kończy się tak, jak się można spodziewać. Zaskakuje.

Swoją drogą…. Kiedyś tam pisałam o niewierności  i można znowu sobie w duchu powiedzieć: To było do przewidzenia! To musiało się tak skończyć!
Bo rzeczywiście nie ma niczego tak schematycznego jak romans w sensie: zdrada współmałżonka.  Wszystkie historie są do siebie podobne, niemalże odkalkowane.
Tyler Perry, reżyser i scenarzysta „Zakazanych pragnień” jest specjalistą od filmów z morałem , które mogą się miejscami wydawać żenująco proste (np. ”Małżeństwa i ich przekleństwa” ) ale w których decyzje bohaterów bolą. Pokazuje on, jak niewierność wpływa na współmałżonka, wspólną relację, a nawet całą rodzinę. I od których de facto może uchronić równie …. prosta decyzja.

Polecam bardzo.