Film tygodnia: Panna March nie jest grzeczną dziewczynką.

Ostatnio powróciłam do tego filmu. Przypomniało mi się o nim przy okazji pisania feministycznego posta : – ) To też film o feministce, wojującej od najmłodszych lat. O co? A o tym za chwilę.

Zacznę może od obsady; Susan Sarandon, Winona Ryder (jako nasza wojująca…), Claire Danes, Kirsten Dunst, Christian Bale – i to wszystko młodsze o 20 lat!
Akcja filmu rozgrywa się w jednym z moich ulubionych okresów-w czasie trwającej wojny secesyjnej….w której to nasze bohaterki; 5 kobiet, nie biorą udziału, wiodąc raczej spokojne życie w swoim domu, na północy Stanów Zjednoczonych.
Całe domostwo, wszystkie „Małe kobietki”  trzyma w ryzach Mamree; żona, matka 4 dorastających córek, z których każda jest inna;
Meg, najstarsza z nich, to typowa kobieta tamtych czasów; marzy o byciu żoną i matką, nie w głowie jej kwestia równouprawnienia.
Beth to delikatna altruistka, najmłodsza Amy jest póki co bardzo romantycznym…narcyzem, ale pozostaje jeszcze Jo; to nasza niegrzeczna dziewczynka, która idzie tam, gdzie chce ;- )

Jo: Po co przejmować się opinią innych?
Meg: Ja się przejmuję. Miło jest być podziwianym, po prostu lubię to.
Matka: Dla mnie ważnym jest co sama o sobie myślisz. Jeśli sądzisz, że twoim jedynym atutem jest atrakcyjny wygląd, boje się, że pewnego dnia w to uwierzysz.

Film opowiada o codziennym życiu piątki kobiet, to w domu, to na przyjęciach, szczęśliwych i przeżywających trudne chwile.
Losy kobiet przeszłyby może bez echa; ot żyły, za mąż powychodziły, dzieci na świat wydały i zmarły – ale niespokojnym duchem filmu jest właśnie Jo March; artystyczna dusza, która już wtedy czuła, że coś z tymi kobietami w Ameryce jest >nie halo<.

Ciotka: Jak ma wyjść za mąż bez właściwego debiutu? (…) Jedyną nadzieją dla was jest intratne małżeństwo Margaret.

Gdyby Jo przenieść z 1860 w rok 2015, znakomicie by się tu odnalazła! Próbuje wydać książkę, zakłada w domu teatr i wystawia sztuki, odgrywając role męskie, łamie serce mężczyzny, który zapewniłby jej dostatnie życie, żeby…..

Zachęcam do poznania tej historii : – )

Ode mnie:   Film bardzo kobiecy. I chyba tak zrobiony, żeby można się było odnaleźć w którejś z postaci. Ja utożsamiam się właśnie z Jo – a ona…. To nie tak, że idzie przez życie jak przecinak, torując drogę innym kobietom. Ale ma realne, osobiste rozterki. Znamienna jest jej rozmowa z matką po odrzuceniu oświadczyn zakochanego w niej latami, Laurie. Mówi m.in.

Chce się zmienić, ale nie potrafię. Wiem, że nigdzie nie będę pasować!
Matka na to: Jo, masz tyle nadzwyczajnych talentów. Nie możesz spodziewać się zwykłego życia.

Jo ma duszę wyzwolonej kobiety, a żyje w nieco innej rzeczywistości. Oczekuje się od niej dobrego zamążpójścia i życia takiego, jakie wiodą inne kobiety. Na szczęście Jo ma mądrą matkę i nieustępliwą odwagę : – )
„Małe kobietki”   Zobacz koniecznie!

małe kobietki,winona ryder,susan sarandon,feministki,prawa kobiet,wojna secesyjna