Jak zrobić niebo na ziemi cz.3

Mówią, że trudno jest kochać człowieka ot tak. Bo to wiadomo, na kogo ta nasza miłość trafi?! Nieeee, z miłością to się wstrzymajmy. Zanim włączymy system po-prostu-kochania, mam inną, nie gorszą propozycję.  Ta opcja ma to do siebie, że jeśli się podejmiesz, zaryzykujesz, wejdziesz w to… sam/a siebie zadziwisz. Otworzą się przed Tobą nowe możliwości, poznasz świat od innej strony, bo to wszystko sprawi Twoja otwartość.

Znałam osobę niezwykle otwartą. Na imprezach zawsze stała w kącie, albo skubała coś przy stole, bacznie obserwując świat. Czasem uśmiechała się, lub nawet roześmiała, obserwując sytuację, niczym przez szybę. Nie starała się złapać niczyjego wzroku, dla rozbawionych  ludzi była właściwie niewidoczna. Jak dowiedziałam się o ciekawym wnętrzu tej osoby? Obserwowałam ją, a następnie zagadałam. Miałam widocznie podobną skłonność, jak ona. Niezwykle interesują mnie ludzie snujący się po kątach! W większości przypadków okazują się ciekawymi osobami. Tylko że…. Często nieśmiałymi.
Nieprawdą jest to, co piszą w Internecie- że „otwartość to łatwość nawiązywania kontaktów”. Czasami człowiek ma przygotowane wnętrze na przyjęcie świata, tylko musi znaleźć się bodziec, który uchyli nieco drzwi. Cieszę się, ilekroć przypada mi taka rola :-)

 Problem to, czy nie problem, ta otwartość?


Skoro nadal organizuje się wyjazdy integracyjne, a na pierwszych zajęciach we wszelakich szkołach i na wszelakich kursach przeprowadza się zajęcia, mające zbliżyć ludzi do siebie, ośmielić ich w stosunku do siebie, chyba nie jesteśmy aż tak otwarci. Przykład: zajęcia aktorskie, zrób obroty chaines (czyt.szene) i otwórz ramiona. Efekt? 99% ludzi wydaje się, że otworzyli swe ramiona do granic możliwości, gdy tymczasem z boku wyglądało to nadal na pozycję zamkniętą. Aktor musi mieć postawę otwartą – co, jak się okazuje, jest dużym problemem.
Tak, czasem wydaje się nam, że jesteśmy otwarci- a świat odbiera zupełnie inną informację.

 Dwie rzeczywistości

O tym, jak nieotwartość uwiera, przekonałam się po powrocie z Grecji. Przez 6 miesięcy nabyłam innych nawyków. Przywykłam na przykład do tego, że nawiązuję szybki kontakt z ludźmi w kolejce, na przystanku, na ulicy, z policjantami, urzędnikami. Co ciekawe, każdy z nas odchodził po takiej rozmowie, uśmiechnięty. Czułam, że I made somebody’s day i na odwrót :-)

Gdy wróciłam, jakoś naturalnie tę otwartość przeniosłam na polski grunt. Niestety, od razu spotkałam się ze ścianą, od której w końcu przyszło mi się odbić.
Odkryłam, że wrogiem otwartości jest nie tyle zamkniętość, co obojętność. Zamkniętość można otworzyć. Obojętności nic nie przeszkadza, nie widzi problemu, nie reaguje na zmiany.

 Otwartość do wewnątrz

Są drzwi, które otwierają się do środka. Te, zwykle objawiają najwięcej :-) Taki paradoks:  otwartość niejednokrotnie zaczyna się w środku, od uśmiechania się do swojej duszy. Nie sposób nie przenieść tego na zewnątrz! Nie musisz być duszą towarzystwa! Otwartość to próbowanie nowych rzeczy; muzyki, potraw, fryzur, kolorów.

Ja na takiego typu otwartości bardzo się wzbogaciłam! Już podaję przykład: nie lubiłam fantasy. Jedyne, co czytałam to książki obyczajowe, psychologiczne i….tyle. Nadszedł czas „Hobbita”. Mój mąż przekonał mnie, by pójść do kina. Pamiętam, że zgodziłam się tylko dlatego, aby zrobić przyjemność moim teściom, którzy bardzo chcieli iść (ale sami by nie poszli). No to poszłam, ubrałam te śmieszne okulary….  a potem siedziałam jak przedszkolak, z rozdziawianą buzią. Na nowo odkryłam świat, w którym żyłam jako nastolatka. Bardzo wzbogaciło to moją wyobraźnię, wrażliwość. Pokochałam fantasy!
Podobna sytuacja miała miejsce z filmem „Kill Bill” i „Maczeta”. Jestem człowiekiem poważnym, a człowiek tak poważny jak ja, nie lubi filmów, które
a) nic nie wnoszą do życia wewnętrznego
b) mają durny, płytki humor
c) czyli są stratą czasu

I znów się pomyliłam. Gdybym nie zdecydowała się na „Maczetę”, do dziś nie rozważałabym dialogu policjantki (symbol człowieka prawa) i Maczety-zabijaki:
Ona: Prawo to sprawiedliwość
On: Jest prawo i jest sprawiedliwość
A rezygnując z „Kill Bill’a” nigdy nie zachwyciłabym się ścieżką dźwiękową, którą zamierzam nabyć. Nie nauczyłabym się śpiewać tej wspaniałej piosenki, jaką jest „Malagueña salerosa”.
A tak, mogę się tym wszystkim i podzielić z Tobą, i przeżywać w środku!

Święty Boże nie pomoże!

Otwartość jest decydującym czynnikiem Twojej relacji z Bogiem i wszystkich rzeczy z tym związanych. On nie wchodzi do Twojego życia nieproszony, tylko czeka na Twoją otwartość. Bez niej ma zamknięte drzwi. Pomyśl o tym- ta przyjaźń jest decydująca. I tu można zaryzykować!

Otwartość obnaża prawdę

Tak jest. Jeśli nie jesteś przedstawicielem handlowym, manipulującym pozorną otwartością, to ta wspaniała cecha pozwala Ci na bycie sobą, na szczerość. Tego się chyba często boimy. Wolimy coś tam dla siebie zachować, wolimy przygotować się na to, że ludzie mają nieczyste zamiary wobec nas. A gdyby tak zaryzykować? Warto! Wtedy, rzeczywistość, której być może nadałeś/aś barwę przewidywalnie szarą, może Cię zaskakiwać pozytywnie cały czas!

Jak to zrobić?

Jest wiele sposobów! Najlepiej zacząć od rzeczy bardzo prozaicznych: spróbować czegoś nowego. Możesz iść moim tropem i zdecydować się na film, który normalnie omijałbyś szerokim łukiem.
Przesłuchaj w całości piosenki zupełnie innego gatunku, niż zwykle słuchasz, zjedz coś nowego.
Nie oczekuj, że przeżyjesz „wow!” Równie dobrze możesz skwitować to zdaniem >Wiedziałem/am że będzie kicha!” – niech będzie! Przełamałeś/aś schemat  :-)

Przywitaj się z kilkoma osobami szeroko otwierając ramiona :-) No, zwalcz to polskie przekonanie o powściągliwości w kontaktach :-)

Jeśli masz do czynienia z obcymi ludźmi- uśmiechaj się do nich! To nic nie boli, do niczego więcej nie zobowiązuje, a możesz komuś poprawić humor. To podstawowa serdeczność, która sprowadza niebo na ziemię. Naprawdę! Uśmiech ma wielką moc!

Mój sposób: Nie jestem osobą ani wylewną, ani mega otwartą. Wolę milczeć niż mówić. Ale noszę w sobie otwartość na drugiego człowieka. Jak to robię? Zawsze sobie wyobrażam, że każdą osobę, którą spotykam, mijam na ulicy, spotkam kiedyś w Niebie :-)  To załatwia wszystko.
Uświadom sobie jedno: ludzie pragną uwagi, serdecznych gestów, ale boją się otwartości tak samo jak Ty. Rezerwują ją jedynie dla rodziny, a i to sporadycznie. Bądź tą zmianą, którą chcesz zobaczyć  na świecie !   :-)

 

otwartosc

 

fot.główna: ja (dzieci na plaży w Muizenbergu)