Naprawdę dobre relacje z teściową – to możliwe!

– Dlaczego jesteś smutny?

– Porwali mi teściową. Mówią, że jeśli nie dam im okupu, to ją sklonują”.

Jeśli potrafisz sobie wyobrazić swoją teściową w dwóch egzemplarzach i zachować spokój, nie szukając numeru do psychoanalityka, omiń ten artykuł. Jesteś uratowana/y.

Teściowa na całym świecie, jak długi i szeroki ma podobny status. Coś w stylu „Nie podchodzić do klatki z dzikimi zwierzętami”. Chociaż rzecz ma się najgorzej w krajach, w których stale panuje „matriarchat”, czyli w krajach Europy środkowej.
W Polsce teściowa to -specjalnie sprawdzałam- najchętniej omawiany temat na forach internetowych; tematy z teściową są najdłuższe, jest w nich najwięcej negatywnych emocji; żalu, złości, nienawiści, niechęci, zacietrzewienia, a przede wszystkim, krótkowzroczności.
Przyjrzyjmy się temu:

Wielkie oczekiwania, wielkie rozczarowanie

Od teściowej wiele się oczekuje; że nie tylko, nie będzie się w nic, absolutnie w nic wtrącać, czynić jakichkolwiek uwag, wyrażać nawet swojego zdania, ale i będzie pomagać jak się tylko da (przy dzieciach, finansowo) i zawsze, wszystko będzie jej pasować. Bo to ona musi się dostosować; to „stare” ma ustąpić „nowemu”. Nawet, jeśli jesteś na jej „gruncie” czyli mieszkacie z jakichś powodów razem, oczekujesz, że ona wyciągnie pierwsza pomocną dłoń w Twoim kierunku.

Tymczasem: Dla teściowej nic się nie zmieniło. Ty zostałaś żoną, ale ona nadal jest tym, kim jest od lat; żoną, matką, gospodynią w swoim domu.

Teściowa vs. synowa

To ciekawa sprawa; najzacieklejsze wojny podjazdowe rozgrywają się między dwiema kobietami. Mężczyźni rzadko przejmują się tym, co mówi teściowa; nie biorą sobie do serca jej uwag; czasem coś fukną, ale sprawa idzie w zapomnienie wraz z zamknięciem drzwi za teściową.

Kobiety za to zostają z tymi słowami; rozpamiętują je, analizują, wyolbrzymiają do niebotycznych rozmiarów ich podteksty, które na pewno były złośliwe, w końcu dzielą się tym „problemem” z każdym, kto się nawinie; koleżankami, obcymi kobietami na forach, wreszcie z mężem, który nie widzi problemu……i TO jest największy problem! Teraz winne są dwie osoby: teściowa, która wypowiedziała słowa krytyki i mąż-jej syn, który nie zareagował.

Walka w kisielu

W kisielu, jak wiadomo, walczą kobiety. To byłby jakiś rodzaj terapii; gdybyś mogła, jako pokrzywdzona synowa, powalczyć w kisielu z teściową :-)

Tymczasem: trwa wojna podjazdowa. Nikt niczego nie mówi otwarcie. Są za to podteksty, cała gama pozawerbalnych zachowań, przeciąganie liny na swoją stronę. Teściowa mówi „Kiedyś to kobiety dobrze gotowały, bo nie pracowały tyle co teraz” – Ty oczywiście bierzesz to do siebie i tworzysz sobie z tego drzazgę, którą zaczynasz nosić.

Walka o władzę

Nawet jeśli to określenie brzmi śmiesznie, patetycznie, nie będzie przesadą, jeśli słowo „władza” zamienimy na „kontrolę”.

Walka mężczyzn przebiega zazwyczaj w sposób otwarty i przynosi określony, ale jasny rezultat. Walka kobiet to intrygi, obmawianie, deprecjonowanie tej drugiej strony, podstęp z miną niewiniątka w dodatku. Ty to wiesz i ona to wie. Obie, jako kobiety, wiecie jak działacie; do czego jesteście skłonne.
Kontrola. Jako kobieta wiesz, że jest wiele sztuczek, dzięki którym można mieć nad mężczyzną domowym kontrolę :-) Zwykle jest to gadanie. Gadanie, ględzenie, nawijanie, szemranie, szeptanie do ucha. To przynosi rezultat, cokolwiek to jest. Naturalnym jest, że to TY chcesz być tą, której gadanie do mężowskiego ucha, przyniesie pożądany przez Ciebie rezultat.

Dlaczego przejmujemy się tym, co mówi teściowa?

Wyobraź sobie, że Twoja mama przyjeżdża do Ciebie i mówi od niechcenia, że Twoje firanki nadają się już do prania, a w ogóle, że powinny być dłuższe. Mówi też kilka miłych rzeczy, na przykład, że dobrze wyglądasz. Potem mówi, żebyś nie dawała dziecku do jedzenia tylu słodyczy przed obiadem, bo nie zje obiadu. Jak na to reagujesz? Pewnie machasz ręką, mówiąc „Mama, przesadzasz”. Sprawa odchodzi w zapomnienie.

Teraz, wyobraź sobie, że Twoja teściowa przyjeżdża do Ciebie i mówi od niechcenia, że Twoje firanki nadają się już do prania, a w ogóle, że powinny być dłuższe. Mówi też kilka miłych rzeczy, na przykład, że dobrze wyglądasz. Potem mówi, żebyś nie dawała dziecku do jedzenia tylu słodyczy przed obiadem, bo nie zje obiadu. Jak na to reagujesz?
Warto odpowiedzieć sobie na pytanie: DLACZEGO przejmuję się tym, co mówi moja teściowa?

Teściowa do zięcia: – Dziś w  radiu puścili przebój mojej młodości!

– ”Bogurodzicę”?!

 

Moi teściowie

Miałam szczęście. Nie dość, że trafiłam na wspaniałego faceta, to na takich samych teściów. Mówię teściów bo nie robię różnicy między teściem, a teściową.

Zaznaczę, że mieszkamy razem; oni na dole, my na górze. Przez pierwsze 3 lata dzieliliśmy wspólnie to samo piętro domu; kuchnię i łazienkę.

Przyjęłam ten stan rzeczy zupełnie naturalnie, to znaczy: że moi teściowe wiedzą, zaakceptowali fakt, a nawet sami zaproponowali, abyśmy z nimi zamieszkali, więc to oczywiste, że moja teściowa bez słowa podzieli się ze mną swoim dotychczasowym królestwem. I tak się stało! Ale dopiero po jakimś czasie dotarło do mnie, CO się stało!
Moja teściowa, która przez ostatnie kilkanaście lat była jedyną panią na włościach, która to wszystko kupiła za własne pieniądze, wyremontowała, ma swój schemat dnia… podzieliła się ze mną- zupełnie obcą osobą, wszystkim. Bez szemrania, bez żadnego słowa krytyki, bez niczego. Wprowadziłam się i zaczęłam użytkowanie wszystkiego, co dotychczas było tylko moich teściów. Moja teściowa sama zaproponowała, że mogę do niej mówić „mamo” albo po imieniu, jak wolę. Zostało „mamo” i nie roztkliwiam się nad psychologicznym podłożem tego wyboru. Jestem bardzo wdzięczna moim teściom za …właściwie wszystko; za ich podejście nie tylko do mnie, ale do wychowania człowieka, który jest moim mężem.

Moja mama

Jeśli kiedykolwiek wymyśliłabym, żeby traktować moją teściową stereotypowo, lub, żeby nagle zacząć widzieć problemy, wystarczy, że popatrzę na mojego męża i jego stosunek do…swojej teściowej :-) Najprawdopodobniej masz tak samo; mąż kompletnie nie przejmuje się uwagami “mamusi” na temat przykrótkich spodni, znalezienia lepiej płatnej pracy czy diety.

Moja mama potrafi dzwonić do mnie dzień przed dowolnym świętem, w którym są zamknięte sklepy, żeby mi powiedzieć, żebym kupiła chleb. Albo w dzień, w którym diametralnie zmieniła się pogoda zadzwonić i poinstruować, żebyśmy się dziś ciepło ubrali, KONIECZNIE szaliki i “coś na głowę”  bo się przeziębimy i zapalenie płuc gotowe.

W tym wszystkim  jestem zupełnie samodzielna; kocham moją mamę, ale nie jest ona moim cichym głosem odnośnie decyzji dotyczących mojego związku i życia. Tak, jak nie wtajemniczam w osobiste życie teściowej, tak samo mojej mamy. Na te uwagi zawsze się uśmiechamy i…robimy swoje :-D

Może, gdy obalę kilka MITÓW, które powtarza się od lat jak zaklęcia, przyczynię się do Twojego polepszenia stosunków z teściową, spojrzenia na nią zupełnie inaczej niż dotychczas. Nie ma rzeczy, której nie można zmienić na lepsze!

Teściowa niszczy małżeństwo

Teściowa, nawet ta najbardziej upierdliwa, wtrącająca się we wszystko, nie jest w stanie zniszczyć silnego związku. Takiego, w którym oboje ludzi gra w tej samej drużynie. Nie przeciw komuś (teściowej…) ale dla wspólnego celu, któremu nie przeszkodzi nikt. Teściowa może z powodzeniem przyczynić się do rozpadu związku, w którym nie ma przyjaźni, rozmowy, szacunku. W taki związek łatwo wejść jako osoba trzecia i zrobić ferment, przez który ludzie nie będą już wiedzieli kim są i dlaczego w ogóle są ze sobą.

Synalek” nie widzi problemu

Ideałem jest partner dojrzały. A partner dojrzały potrafi sam przeciąć pępowinę w odpowiednim momencie i wyznaczyć nowe priorytety, nie czując się rozdwojonym.

W jednej z wypowiedzi kobiety-”pokrzywdzonej”-przez-teściową przeczytałam, że mąż, po każdym powrocie od swojej matki, zaczynał czepiać się o wszystko; sposób przyrządzania obiadu, porządek w domu, wychowanie dzieci. Był rozdwojony, bo będąc u mamy, nasłuchał się czegoś, co -gdyby był dojrzały- puściłby mimo uszu, ustalając takie rzeczy tylko z żoną. On był rozdarty bo przecież od dziecka słyszał to ględzenie, instrukcje, uwagi. Przyzwyczaił się do tego, że nie musi sam o wszystkim decydować, bo mama wie, mama podpowie. Brał gotowy przepis na większość rzeczy, właśnie od niej. I nie potrafił zrozumieć, dlaczego nagle, jego kobieta widzi w tym problem.

Tu jest potrzebna mądrość mężczyzny, który znajdzie balans, między miłością, szacunkiem do rodziców i własną, nową rodziną. Tych dwóch elementów (rodziców i żony) nie trzeba przecież od siebie separować! To nie jest wybór typu „rybka albo akwarium”…. jak często mężczyźni (i kobiety!) zdają się sądzić.

Matkę już mam!

… dlatego nie będziesz mówić do swojej teściowej „mamo”. I nie musisz! :-) Jeśli teściowa tego nie zaproponuje (innej formy) to możesz sama to zrobić. Co stoi na przeszkodzie?

Gdy zaczynasz mieć teściową, nie tracisz matki. Nie musisz wywyższać swojej rodzicielki i tym samym deprecjonować teściowej. To nie walka. Niczego, kompletnie niczego nie stracisz, mówiąc do teściowej „mamo” albo też nie mówiąc :-)

Wszystkie teściowe są takie same

Jestem skłonna sądzić, że większość problemów z teściowymi, wynika z kierowania się STEREOTYPAMI na ich temat. To z kolei sprawia, że wychodząc za mąż, masz na celowniku właśnie teściową- w końcu tyle się nasłuchałaś o związkach, które się rozpadły przez teściowe, o wszystkich rodzinnych nieszczęściach….

Zmień myślenie. Chciałabyś, aby Twoja teściowa od samego początku widziała Cię jako kogoś, kto będzie chciał ją wykorzystać tylko do opieki na dziećmi i będzie liczył na wsparcie finansowe, gdy będziecie chcieli kupić nowy samochód?
W stereotypowym patrzeniu nie ma miejsca na zaskoczenia, miłe niespodzianki, spontan, dobre emocje, budowanie relacji, ZMIANY.

Teściowa nie traktuje równo mnie i męża

Kochasz swoją teściową taką sam, gorącą miłością, jaką kochasz swoją mamę? Jeśli odpowiedź brzmi „nie”…. nie oczekuj, że teściowa Ciebie-zupełnie obcą osobę, będzie darzyć i to od razu, takim samym uczuciem, jakim darzy swoje własne dziecko. To wymaga czasu, a i ta miłość może być zupełnie inna. Nie taka, jaką Ty sobie wyobrażasz. Jej miłość nie przejdzie automatycznie na Ciebie tylko dlatego, że zostałaś wybranką jej syna.

Teściowa mnie stale krytykuje

Co to właściwie znaczy, że krytykuje? Jeśli rzeczywiście teściowa mówi, że np. uważa, że nie powinnaś brać nadgodzin, a więcej czasu poświęcać rodzinie, chyba nic nie stoi na przeszkodzie, byś spokojnie zignorowała tę uwagę (bo w końcu to Twoja sprawa, nie masz obowiązku informowania całej rodziny o swoim stylu życia) . Wszystko da się załatwić bez złości,a z dużą dozą humoru. To nie są sprawy życiowe. To nie jest coś, coś rozwali Twój związek. To nie jest coś, co będziesz z takimi samymi emocjami wspominać za 10 lat, rok, miesiąc czy nawet tydzień.

Moja teściowa; człowiek z tradycyjnej, katolickiej rodziny, taką samą rodzinę tworzący, przyjęła zupełnie naturalnie fakt, że: nie jestem Katoliczką, że imprezę ślubną wymyśliliśmy na za kilka miesięcy, że związek zatwierdziliśmy w USC, że nie miałam białej sukni, welonu i tych wszystkich cudów-wianków, że nasz związek wygląda inaczej niż ich (jej i teścia) oraz inaczej niż jej drugiej synowej (o której przy mnie, nigdy w życiu nie powiedziała niczego złego).

A gdyby tak…..to wszystko jednak powiedziała? Gdyby doczepiła się do każdego z tych punktów? Gdyby robiła mi uwagi?

Często widzę obraz kobiet-”ofiar”, które nagle, pod wpływem tych uwag zamieniają się w małe dziewczynki, postawione do kąta. Ten kąt się zamienia w wielkie,wzburzone i ciemne morze, na którym są zupełnie same. Nie mają gruntu pod nogami.

Dobry grunt pod nogami

To własna dojrzałość, poczucie odpowiedzialności za swoje życie i swoją rodzinę. Poczucie własnej wartości. To wyższe priorytety, w których nie ma w ogóle miejsca na pomówienia, plotki, rzeczy nieistotne. To niezależność w myśleniu. To wolność od bycia chorągiewką na wietrze cudzych osądów.

To dojrzały partner, do którego nie pasuje ksywka „synalek mamusi”. Dojrzały i mądry.

To stałe, codzienne budowanie relacji ze swoim, drugim człowiekiem :-) przez rozmowę, seks, rozmowę, rozmowę, rozmowę…..

To czas refleksji pod tytułem „lustro”; wyobraź sobie, że pewnego dnia zostajesz teściową.

Co sądzić o teściowych?

Sama musisz to wymyślić:-) Powiem Ci, co ja sądzę. Co było w pewnych punktach procesem, zatem: do czego doszłam. Bo chciałam zresztą.
Moja teściowa nie jest kimś niepożądanym w moim życiu- różnimy się zupełnie i nie przeszkadza mi to ją szanować. Tylko dlatego, że ja się pojawiłam w ICH domu, nie znaczy, że ona musiała usunąć się na dalszy plan.
Jestem zupełnie spokojna o wszystko, co moja teściowa mi mówi, czy powiedziałaby, bo stroną decydująca o wszystkim jestem ja i mój mąż. Nie pragnę mojej teściowej zadowalać, czy uszczęśliwiać w dziwny sposób: zmieniając się na jej prośbę czy zachciankę. To prosty przepis na frustrację i nerwicę. Wychodzę z założenia, że rodzice mojego męża znaleźli swój sposób na życie i my znajdujemy swój.
I myślę, że to moje nastawienie i poczucie bezpieczeństwa i szczęścia w związku, oraz przeświadczenia, że to Bóg dał mi właśnie tę rodzinę, a nie inną, sprawia, że jako wolny człowiek, kocham moją teściową i coraz częściej myślę, nie o tym, co ona mogłaby zrobić dla mnie, ale ja dla niej.
Życzę Ci chęci do pracy nad własnym nastawieniem, dzięki któremu nie będzie w Tobie zadry, a Ty nie będziesz czuła się ofiarą. I tego, żeby Twoja relacja z teściową, jeszcze nie raz, pozytywnie zadziwiła Was obie :-)